2020-09-16, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Zapowiedź pikniku u Schroederów, do tego za chwilkę otwarcie muzeum w Santoku, do tego remont w Bogdańcu, do tego jeszcze działalność merytoryczna…. No tak.
Już za chwilkę, już za momencik drugi piknik u Schroederow, czyli spotkanie w willi muzealnej przy Warszawskiej. Obowiązuje dress code, czyli styl z lat 20. i 30. minionego wieku. Oznacza to, że dobrze wdziane są długie do pół łydki suknie, kapelusze i lisy na ramionach – ups, z tymi lisami dziś to chyba jednak nie byłby najlepszy pomysł. Do tego papierosy w długich na kilometr szklanych lufkach raz inne tego typu gadżety U panów – spodnie w kant, kamizelki, kapelusze typu melonik… No jednym słowem, jak w Landsbergu na niedzielnym spacerze. Ponieważ ja żadnej sukienki, a już w typie wymaganym, nie posiadam, więc stać będę pod płotem.
A serio – impreza, która łączy edukację i formę atrakcyjną, bo nietypową. Mnie się podobają takie sposoby propagowania wiedzy, propagowania edukacji oraz przyciągania do takich miejsc, jak muzeum.
Mało tego, za chwilę zostanie otwarte Muzeum Grodu Santok po przebudowie. Muzeum zyskało nową formułę, a ci, co widzieli, nie mogą wyjść z zachwytu. Do tego trzeba dołożyć jeszcze prowadzony z rozmachem remont w Bogdańcu, moim ulubionym dodam.
Powiem tak, każda dyrekcja w Muzeum Lubuskim robiła różne rzeczy, prowadziła remonty, edukację oraz prace naukowe, ale jak do tej pory Malo kto o tym wiedział. Może poprzednie dyrekcje nie dbały o media, o szeroki przepływ informacji, a może nie robiły tak spektakularnych działań, ale obecnie jednak muzealników w sferze publicznej jest więcej, znacznie więcej. No i bardzo dobrze, bo ciekawe rzeczy robią, ciekawe rzeczy tam się dzieją. I oby tak dalej, bo Muzeum jest pamięcią i ciekawymi historiami.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.