Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Będzie o żużlu, bo o czym ma dziś być…..

2020-10-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nikt na początku sezonu nie wierzył, że to tak się poukłada. Myślę o lidze, bo w przypadku powtórki tytułu mistrzowskiego pana Bartosza Zmarzlika to nikt wątpliwości nie miał. Przynajmniej w Gorzowie.

Ale po kolei. Wielki finał cyrku GP na Motoarenie w Toruniu oglądałam w Miasteczku, w telepatrzydle. Sytuacja dla mnie była trudna, bo coś się mocno nieciekawego u mnie działo.  Z doskoku w sumie oglądałam. Ale potem już jak się w miarę uspokoiło, to mogłam w powtórce obejrzeć i choć wiedziałam, że Król znów jest jeden, bo niby kto nim miałby teraz zostać, to jednak chciałam zobaczyć.

Oczywiście było widowisko, były emocje, było coś niebywałego. Nie mogłam sobie pokląć jak na stadionie, bo u mamy obowiązują kody. Trudno. Ale cieszyłam się maksymalnie. Wyobrażałam sobie, jak moja ulica ryczy z radości. Rodzina, szczęściem, kółek na czole nie kręciła, ale mentalnie na pewno to robiła.

Wszystko, co można powiedzieć o tym meczu, o tej ostatniej rozgrywce, będzie maks truizmem. Król jest jeden i tylko to się liczy. Potem, jak już radość i emocje opadły, ze spokojem popatrzyłam sobie na różne komentarze, na opinie i takie tam dywagacje. Super fajnie się patrzy, kiedy czyta się takie różne opinie ludzi, którzy są znający, ale tak po prawie to być może nigdy na stadionie żużlowym nie byli, ale wiedzą. Ja na stadionach żużlowych – różnych i w różnych miejscach – trochę swego czasu spędziłam, wydaje mnie się, że troszeczkę się znam, ale nigdy nie ośmieliłabym się z taką mocą i pewnością komentować czy radzić.

Powiem, co mnie osobiście bardzo mocno dużo radości sprawiło poza oczywistą oczywistością tego, że Bartek Zmarzlik mistrzem świata po raz drugi został i tym samym wpisał się na karty żużlowego sportu polskiego. Otóż to, że w jednym z biegów, chyba 16, ale mogę się mylić, w cudownym stylu na trzy punkty i z dużą przewagą przyjechał Antonio Lindback. Patrzyłam na ten bieg i mówiłam – niewiarygodne, niewiarygodne i jak cudnie. Nie wiem dlaczego, ale jakoś od lat patrzę na tego cudnego faceta z dredami i mu zwyczajnie kibicuję. Jakoś tak mam. Jak dla mnie był to wyścig niezwykły. Oczywiście wiem, że nie doczekam się tego, że Antonio zostanie mistrzem świata, ale jednak jak tak od czasu do czasu jedzie, to kto wie. Może w innej galaktyce, w innym czasie, ale jednak.

A wracając do Mistrza, bo Król jest jeden, to chyba i na pewno w końcu i znów oraz zawsze procentują lata jeżdżenia w parze z mistrzem Tomaszem Gollobem, któremu nigdy nie kibicowałam, i lata temu, kiedy w Bydgoszczy po chyba siódmym biegu mistrzem został Jason Crump, to kibice Polonii Bydgoszcz o mało mnie nie obili, bo siedziałam w ich klatce, a tak się żywiołowo cieszyłam, że Rudy tak szybko…. Oj, historia, ale jak ciekawa. Się godzinki na stadionie – kurniku w Bydgoszczy wysiadywało, się cieszyło i się marzyło – może w końcu ktoś z naszych…. Najpierw Jerzy Szczakiel – to prahistoria żużla, potem pan Tomasz Gollob, to już moja pamięć, a teraz – po raz drugi Pan Bartosz Zmarzlik. My, kibice, pan Gollob, pan Komarnicki, sponsorzy, my wszyscy jesteśmy szczęśliwi po prostu.

No i wczoraj – wszyscy widzieli. Sparta – szacunek, wielka drużyna, ale Stal była lepsza. Po prostu. Żal mi bardzo Nielsa Kristiana Iversena, nie ma dobrego sezonu. Żal mi bardzo Taia Woffindena. Ale to jest sport, twardy, trudny, kolizyjny, byle mięczaki tam nie mają co szukać. Oby dla obu zawodników wszystko dobrze się skończyło. Niech wracają do zdrowia, niech wracają na tory. Niech będzie znów dobry, twardy, ale jednak sport.

Przed Stalą walka o złoto. Znów z Unią Leszno. Co ma być, to będzie. Będzie złoto, super. Będzie srebro, bo już jest, też super. Niech będzie sport. Twarda walka, sportowa walka, ale walka fair.

W gruncie rzeczy oglądam tylko dwie dyscypliny – żużel właśnie (z niewielkimi odstępstwami na rzecz footbolu – Barca, co zrobić) i pływanie. No i lekką też, bo to cudowna dyscyplina. Jak zima jest, to na kanałach sportowych oglądam sobie żużel w powtórkach. I wspominam, jak ryczy ulica, jak ryczę ja, jak rodzina kręci kółka na czole, nawet mentalnie. Co zrobić, fiś, to fiś. Z fisiami trudno żyć, bez fisiów zwyczajnie życie nie ma sensu.

Ps. Bo musi być. 51 lat mija, od chwili, kiedy Stal po raz pierwszy została mistrzem Polski na żużlu; w ostatnie, zaległej rundzie rozgrywek I ligi, gorzowska Stal pokonała na wyjeździe Stal Rzeszów 52:25, wyprzedzając o 3 punkty Śląsk Świętochłowice, a o 4 – ROW Rybnik. W całym sezonie Stal wygrała dziesięć meczów, dwa przegrała i dwa zremisowała, uzyskując 174 małych punktów nadwyżki. W ostatnim meczu punkty zdobyli: Edward Jancarz (1946-1992) – 12, Jerzy Padewski (1938-2016) – 10, Ryszard Dziatkowiak (* 1947) i Edmund Migoś (1937-2006) – po 9, Andrzej Pogorzelski (* 1938) – 8, Wojciech Jurasz (1938-2007) – 4, Marian Pilarczyk (1937-1998) – 0. To tak na dobrą wróżbę tego sezonu przypominam. Oby, albo tak ma być.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x