Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bernarda, Biruty, Erwina , 16 kwietnia 2024

No i znów przyjdzie nam tylko gadać przez telefony

2020-11-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Z drżeniem czekałam na to, co rząd wymyśli w sprawie zarazy. Kiedy usłyszałam, że kultura będzie zamknięta, zrobiło mi się słabo.

Ciężko przeszłam wiosenne zamknięcie. Generalnie z apatii, depresji i stresu tamtego czasu wychodziłam bardzo długo. A tu masz, znów koniec. Od razu zastrzeżenie. Nie należę do płaskoziemców, rozumiem konieczność zachowania restrykcji, ale wiem też, że akurat w kulturze jakoś tak jest, że tu zachorowań nie było. Nie było ognisk, nikt z kin, teatrów, galerii czy bibliotek wirusa na przynosił.

Wiem jedno, w sytuacji zamknięcia, odosobnienia niezwykle ważnym jest, aby jednak być blisko innych ludzi. O konieczności niekoncentrowania się na sobie, zajmowanie się czymś, co pozwoli nie oszaleć, mówi choćby pan Robert Surowiec który przeszedł kwarantannę. Choć ja jestem samotnikiem, to jednak muszę coś robić, coś innego ainżeli tylko gapienie się w monitor komputera i tylko gadanie przez telefon. I zwyczajnie boję się, że tym razem to zamknięcie może mi, ale nie tylko mi zwyczajnie zaszkodzić. W każdym sensie.

Szkoda mi naszych projektów, planowanych koncertów, wydarzeń artystycznych. Szkoda mi Marcina Ciężkiego, który ciężko pracuje nad swoją premierą do bardzo ważnego tekstu. Będzie musiał zrobić swój monodram przez Internet. A tak bardzo nie chciał. Tak bardzo miał nadzieję, że uda się zagrać dla żywej publiczności. Mam tylko nadzieję, że po miesiącu znowu zaczniemy wracać do normalnego życia.

Sprawdziłam, ile trwały fale czarnych śmierci, które się przewalały przez Europę. Ta najstraszniejsza, opisana przez Boccaccia, trwała pięć lat, ta ostatnia, która sprawiła, że Wrocław był w izolacji, trwała kilka miesięcy. Trzymam się zatem tej, że to już rok, to już bliżej niż dalej. Bo inaczej zwyczajnie oszaleję.

Ps. Właśnie mija 75 lat, gdy z inicjatywy i pod przewodnictwem kierownika Wydziału Oświaty, Kultury i Sztuki ZM Stefana Paternowskiego odbyło się walne zebranie muzyków, którzy utworzyli oddział Związku Zawodowych Muzyków w Gorzowie; prezesem został prof. Ludwik Kacperski, sekretarzem Adam Gronowski, skarbnikiem – Karol Gilauda, w komisji rewizyjnej zasiedli Ryszard Krzymowski i Jan Godlewski. Podczas zebrania powołano orkiestrę, która miała składać się z 22 członków. Zapowiedziano utworzenie chóru. I  tak sobie ruch muzyczny w mieście trwał, aż dziesięć lat temu powstała Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej. Ostatnio rozmawiałam z maestro Tadeuszem Wicherkiem, dyrektorem Filharmonii Zamojskiej, czyli z miasta porównywalnego do Gorzowa. Zapytałam, czy tam też wszyscy negują istnienie dużych instytucji kultury w mieście. Popatrzyła na mnie jak na raroga i kazał sobie powtórzyć pytanie. No cóż….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x