2020-11-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Od zawsze to święto, które przed nami, ma jakiegoś pecha. Albo się o nim nie mówi, albo się nadcelebruje, albo odwołuje, bo zaraza.
Dzień Niepodległości. Najbardziej radosne święto w kalendarzu. Po 123 latach rozbiorów znów wolny kraj. Powinno się celebrować najradośniej jak umiemy, z kwiatami, dobrą muzyką, z uśmiechem i cała rewerencją. A tu zonk.
Jak byłam smarkata, to się jakoś za szczególnie o tym dniu nie mówiło, potem z wielkim hukiem się obchodziło, jeszcze później uczyniono z tego święta karykaturę a dziś się będzie celebrować bardzo prywatnie, bo zaraza i świętować oficjalnie i grupie nie wolno.
Największą karykatura Dnia Niepodległości były obchody 100-lecia odzyskania właśnie niepodległości. Powstało milion i jeden niepotrzebnych, a kosztownych rzeczy, których już właściwie nie ma, bo zostały zniszczone. Nic nie ma po 100-leciu, a tyle miało być. Ale to chyba jest jak z Kubusiem Puchatkiem – im bardziej się chce, tym bardziej tego nie ma.
Ostateczną gębę świętu dorobili chuligani, którzy pod płaszczykiem narodowym urządzają hucpę pod tytułem marsz. Nie będę o tym pisać, bo i po co.
W tym roku ze względu na zarazę wracamy do prywatnego świętowania – można usiąść w domu, można pośpiewać jak to przed II wojna było, można a wręcz trzeba zjeść pieczoną gęś i rogala marcińskiego. Jednym słowem, wrócić do tradycji dawno już zapomnianej a jakże przyjemnej, przyjemniejszej niż nadęte i w sumie puste gesty. Ja sobie jeszcze włączę Koncert Polski Grażyny Bacewicz i będzie OK.
Takiego też święta wszystkim życzę – spokojnego, radosnego, bez napięć i niepokojów, w domu, z czymś smacznym i dobra muzyką.
I gwoli tylko przypomnienia, co się panie dziejku w przeszłości wydarzyło – otóż 35 lat temu w ramach organizowanej po raz trzeci w Gorzowie XI Pomorskiej Jesieni Jazzowej w klubie Pod Filarami wystąpili zespół Janusza Muniaka (1941-2016), grupa muzyków z PSJ we Wrocławiu oraz kubańskim muzyk Jose Antonio Tores Babot. I kto dziś pamięta, że Torres jest Balbot?
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.