2020-11-16, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Na pewno oświetlenie miejskie oraz jakieś ułomki akcji Gorzów bliżej świąt. Ważą się losy jarmarku.
Nie lubię, zwyczajnie nie lubię świąt. W tym roku bardziej jeszcze nie lubię, bo wszystko wskazuje, że nie pojadę do ukochanego Drezna. Taki czas. Dlatego śledzę uważnie, co tu się będzie panie dziejku działo właśnie w okolicach. No i już wiadomo, że znów będzie miejskie oświetlenie, czego też nie lubię, bo szkoda kasy, ale jeszcze bardziej szkoda energii wydatkowanej tak po prostu w kosmos. Mało kto zdaje się problem rozumieć, ale co zrobić. Prawdopodobnie nie będzie jarmarku i tu bez żalu, bo to zawsze jakieś takie namiastki były, a nie prawdziwy jarmark. Zresztą uważam, że jeśli coś się nie przyjmuje, to lepiej dać sobie spokój, niż ciągnąć na siłę. Już wiadomo, że w Poczdamie w tym roku też jarmarków nie będzie, w tym mojego najbardziej ulubionego – holenderskiego, więc też nie pojadę. Może w Berlinie jakiś się ostatnie, to choć tam się pojedzie na kilka godzin.
A wracając do tutejszych – no nic na siłę, za ostatnich kilka lat pokazało się jasno, że akurat tutejszy ludek nie pragnie robić zakupów w kramach, gdzie nie ma nic szczególnego. Ludowi świątkarze tu nie przyjadą, bo też nie ma po co, nikt nimi nie jest zainteresowany, A kapcie zimowe lepiej i prościej kupić w internecie.
Nie będzie także miejskiej wigilii ani sylwestra. I tu nie ma co dywagować. Wigilii może być i żal, a sylwestra wcale. Natomiast nie wiadomo, co z innymi atrakcjami, magistrat myśli. No i niech sobie myśli. Mam nadzieję, że za dużo nie wymyśli.
No nie lubię świąt i co zrobić.
A teraz z drugiego kątka, będzie mały raport o wielkich wykopach, czyli o remoncie Szlaku Królewskiego. Coraz trudniej się tamtędy chodzi, bo prace coraz bardziej zaawansowane. Coraz bliżej do zamknięcia skrzyżowania Chrobrego i 30 Stycznia, bo już szyny leża na odcinku od Borowskiego do 30 Stycznia właśnie. W stronę do Jagiełły wykop coraz ogromniejszy i coraz bliżej kamienic. Ale trzeba przyznać, że prace hulają aż miło. Chyba pierwsza taka budowa, która rzeczywiście jest prowadzona w zachodnim stylu. Nie ma przestojów, widać postępy. No i jest nadzieja, że szybko się to wszystko skończy. Oby.
Ps. Skoro przy 30 Stycznia, to dziś mija dokładnie 120 lat od chwili, gdy Max Bahr (1848-1930), właściciel fabryki juty, wystąpił do miejskich władz budowlanych o zezwolenie na budowę willi przy obecnej ulicy 30 Stycznia 1. Zaprojektowana przez berlińską firmę Mahrenholz&Thernicker willa zbudowana została w latach 1901-02 i uchodzi za najciekawszy przykład architektury secesyjnej; od 1945 r. stanowił rezydencję biskupów gorzowskich. No i gwoli informacji – dziś mieści się tam seminarium diecezjalne. Jakby kto był zainteresowany liczbą studentów – proszę bardzo – 17 na wszystkich sześciu latach…..
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.