Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Ludzieńki znów stanęli po książki w kolejce

2020-12-01, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Znów w ciągu jednego roku powtórzyła się sytuacja – ludzie stanęli w kolejce po książki. W bibliotece stanęli. Mnie to ucieszyło mocarnie.

Jak pierwszy raz biblioteka w tym roku musiała się zamknąć, bo zaraza, bo obostrzenia sanitarne, siedziałam w domu mocno załamana. Ja zwyczajnie bez książek nie potrafię. Tak, jak nie potrafię bez muzyki. Oczywiście mam w swoim domu sporą, bo nie dużą bibliotekę i w niej książki, do których mogę w każdym momencie wrócić. Ale biblioteka ma coś takiego, czego nie ma domowy księgozbiór. Bo gromadzi wszystko. I super komfortową sytuacją dla książkolubów jest ta, kiedy taki oto osobnik może sobie do biblioteki przyjść, nawet jak wie, po co, to ma tę chwilkę oddechu przy półkach. Bo może sobie pobłądzić, połazić, usiąść na wykładzinie (co ja bardzo często robię, a przemiłe panie bibliotekarki nawet nie napominają, bo i za co) i posięgać na półki. Poszperać, odnaleźć coś absolutnie dobrego, albo coś absolutnie strasznego. Taka uroda bibliotek. I niech one zawsze będą.

Wówczas czekałam na otwarcie książnicy jak ta kania, która dżdżu wypatruje. Jak się biblio otworzyło, to natychmiast karnie, jak ten w kamaszach żołnierz, poszłam, swoje odstałam i miałam. Wydawało się, że to już cały czas będzie. Potem znów, zonk, znów mnie bibliotekę zamknęli. Szczęściem zdążyłam sobie wypożyczyć książkę Magdaleny Parys Książę. Przeczytałam sobie dwa razy, pojeździłam sobie wirtualnie po moim ukochanym Berlinie i Poczdamie śladami bohaterów. Ze zdziwieniem odkryłam, że toć ja tamtędy zwykle chodzę. Ale uwierało mnie, że książki przetrzymuję.

Nikt nie był w stanie powiedzieć, ile tym razem potrwa karencja. Nikt nie wiedział, czy do końca listopada, do końca grudnia, do końca stycznia. Aż tu nagle oto masz. Otwieramy biblioteki. To był piątek, Pankracy z zachwytu nawet nowe grzebienie sobie do korpusu dodał. I właśnie wczoraj obserwowałam, jak do czytelni i wypożyczalni ruszyli ludzie, ludzieńki nasze spragnione czytania, książek, mocy słowa w końcu. Bo tak naprawdę książnice i wypożyczalnie, biblioteki są depozytariuszami słowa.

Znów karnie w kolejce ustawili się czytelnicy. I nikomu nie przeszkadzało, ani nigdy nie będzie przeszkadzało, że muszą stać. Serce starej polonistki, człowieka uwiązanego do słowa, do książki od zawsze tylko się cieszyło, że tak to wygląda. Mniej się cieszy, bo musi Księcia pani Magdaleny Parys oddać. Niech inni czytają zatem. No i stara polonistka zaczyna przemyśliwać – może trzeba sobie kupić książkę, żeby na wiadomej półce położyć, czy też może zrobić coś innego, aby akurat tę książkę mieć. Bo że do niej wracać będzie, to na bank. No cóż, jutro, najpóźniej pojutrze pójdę i oddam. Trudno. Potem pomyślę, jak mieć. A może uda się dyrekcję książnicy przekonać, że panią Magdalenę dO nas zaprosić? Oj bardzo bym chciała. Ja tylko o kątkach berlińskich będę wspominać.

A teraz z drugiego kątka, też literackiego i też gorzowskiego. Fiśnięci jakąś ideą ludzie mają tak, że muszą, zwyczajnie muszą mieć pewne rzeczy na widoku. Na półce, na biurku, w zasięgu wzroku. Ja tak mam z kilkoma książkami. To Muminki, trudno się dziwić, to ruda Ania, też trudno się dziwić, to Geralt z Rivii. Do tego dochodzi trochę polskiej poezji bez względu na epokę. To też Szekspir. To klasyka. Ale ja też tak mam, że muszę, zwyczajnie muszę widzieć rzeczy, literaturę, książki, które gdzieś się o Gorzów zaczepiają. I mam ich kilka. A właśnie wczoraj dotarła do mnie ta czwarta, która się w Gorzowie w całości dzieje. ToJednak pani Dominiki Caddick. Zaczynam czytać. Zobaczymy, co wyjdzie. Ciekawa to rzecz, ciekawa do maksa odkrywanie w literaturze, jak pisarze postrzegają miasto. Mój przyjaciel, nieodżałowany i nigdy się z jego śmiercią nie pogodzę – Kazimierz Furman w takich przypadkach mawiał – Rencia… Dalej to już się zwyczajnie nie nadaje do cytowania. W przyzwoitym portalu znaczy. Czytam. Zobaczymy, co z tej lektury wyjdzie.

Ps. 121 lat mija, od chwili, kiedy Wilhelm Ogoleit (1869-1953), landsberski księgarz i kolekcjoner otworzył w oficynie swej kamienicy z księgarnią przy Richtstraße 8 (dziś Sikorskiego, róg Pionierów, sklep „Biedronka”) stałą wystawę sztuki i rzemiosła artystycznego, obejmującą także kolekcję pamiątek po Goethe i jego epoce. A potem przyszła Armia Czerwona  niemal nic nie zostało…. Jakieś drobiazgi…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x