Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Irydy, Tamary, Waldemara , 5 maja 2025

No i znów płacz po rozlanym mleku

2020-12-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Ktoś powiedział – jaka piękna katastrofa, ktoś inny – no i mamy kolejną makabryłę. Czy naprawdę zawsze trzeba przychodzić po rozum do głowy, kiedy na to jest zwyczajnie za późno?

No i znów trzeba powiedzieć – masz babo placek… I to chyba tym razem taki wielki, że aż coś okropnego. Chodzi mnie o budynek – przeznaczenia nie znam, jaki pojawił się już chyba w formie ostatecznej przy Warszawskiej, w tym powstającym centrum kształcenia. Duża, bardzo duża bryła pokryta jakimś kolorowym badziewiem tak pasuje do sąsiedztwa, jak ja do baletu, czyli wcale. Otoczenie może przepiękne nie było, ale jakoś tu wszystko do siebie pasowało. Czerwony kościół, katolickie przedszkole obok, willa muzeum, po drugiej stronie kamienice z przełomu wieku XIX i XX, nawet ten rozpadający się po nieszczęśliwej decyzji zamknięcia szpital – nawet to pasowało. Filharmonia została cofnięta od głównej pierzei o 200 m, więc też nie była i nie jest budynkiem ingerującym w otoczenie. Nawet ten Lidl, przez fakt, że w niecce, jakoś mocno nie zaburza kontekstu architektonicznego.

No to teraz pojawiło się coś, co zaczęło zaburzać i to bardzo, bardzo mocno. Czyli kolejny raz mamy to, co mamy. Ktoś zdecydował, ktoś podpisał zgodę i powstał jakiś koszmar, który do niczego nie pasuje. I tak ładna uliczka, za jaką miałam Warszawską, stała się czymś paskudnym.

Czy to tak być musi? Czy zawsze muszą powstawać jakieś Dominanty? Widać tak… podobnie jak z pancernym deptakiem, który tylko w części jest deptakiem, bo po drugim kawałku jeżdżą normalnie samochody. Podobnie jak z pancernym Kwadratem, który jest koszmarem absolutnym, podobnie jak z parkiem Siemiradzkiego. Gust z Pcimia Dolnego rządzi. A skoro o guście, to uprzejmie informuję, że nadal czekam na odpowiedź na mój list w sprawie planowanego pomniczyszcza….. Chyba jednak wyślę list drogą standardową, skoro elektroniczne nie dochodzą.

A teraz z drugiego kątka. Przeczytałam w jakimś medium, że gorzowianie aż 30 tysięcy razy wypożyczyli elektryczne hulajnogi. Sukces – cieszą się co niektórzy. Może i sukces, ale mamy też syndrom tego, co można obserwować za granicą. Hulajnogi postawione byle gdzie, porzucone jakby, niepotrzebne. Jak się człowiek zagapi, nie dopatrzy, to może się nieźle potłuc w starciu z taką zawalidrogą. Ja coś takiego przeżyłam w ubiegłym roku w Berlinie. Szłam sobie z ul. Oraninestrasse do Wyspy Muzeów i wlazłam na taką porzuconą hulajnogę, bo się zapatrzyłam na Bode Museum. Potłukłam się i było mi wstyd, że wyszło im łamaga. Ale nie dalej jak dwa dni temu wracałam do własnego domu i też wlazłam na porzuconą hulajnogę – na Drzymały to było. Tej z kolei nie zobaczyłam, bo zwyczajnie ciemno tam jak cholera. A hulajnoga stała centralnie na chodniku.

Tak więc z jednej strony super, że się przestawiamy na ekologiczne środki transportu, a z drugiej – to może dbajmy jednak, aby nie szpeciły.

Ps. Dokładnie 75 lat temu – Związek Zawodowy Artystów wystąpił z premierą bajki „O babie Wiji i królewnie Śnieżce”; było to pierwsze polskie przedstawienie dla dzieci. A moje pierwsze przedstawienie to był Kot w butach u Osterwy. Miałam siedem albo osiem lat i kiedy kurtyna w teatrze się podniosła, nieodwołalnie i na zawsze pokochałam teatr.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x