2020-12-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Zaraza, potem długo, długo nic i znów zaraza – tak najprościej zostanie zapamiętany odchodzący 2020 rok. Najgorszy w moim życiu, podejrzewam, że nie tylko w moim.
To miał być dobry rok. Z każdego powodu – zawodowo, pozazawodowo, prywatnie i generalnie ogólnie. Kiedy jechałam do Berlina 22 lutego, w Dzień Myśli Braterskiej , wszystko układało się dobrze. A potem przyszedł covid i wszystko w moim roku i życiu wywróciło się na drugą stronę.
Nigdy nie przypuszczałam, podobnie zresztą jak i wszyscy, że przyjdzie mi przeżyć tak dramatyczne i traumatyczne doświadczenie. Zresztą jak i wszystkim innym. W horoskopie chińskim mijający rok, który się skończy w lutym to Rok świni, czyli rok najgorszy z możliwych, rok klęsk, nieurodzaju, niedostatku, tragedii życiowych pojedynczych ludzi, rok wojen i plag – no co? No i się sprawdziło. Mamy sytuację, którą można porównać do wojny, Wojny tym bardziej okropnej, bo wróg jest zdradliwy i niewidzialny.
Dobrze, że ten rok się kończy. Dobrze, że pojawiła się jakaś broń przeciwko zarazie.
Zatem na ten nadchodzący – niech będzie lepszy, bo w tym przypadku lepsze jest oczekiwane. Niech zaraza pójdzie precz, niech nam się uda odbudować normalność, zwykłe kontakty między ludźmi, niech znów normalnie zaczną pracować gospodarka, turystyka, kultura. Życzę nam wszystkim i sobie, abyśmy nie musieli już chodzić w maseczkach, abyśmy nie musieli trzymać dyscypliny i odosobnienia.
Niech ten nowy rok będzie lepszy i łaskawszy. Coś się kończy, coś się zaczyna, oby nie było jak w tym roku, bo gorzej to sobie nie wyobrażam.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.