2021-01-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Po pierwszej fali euforii pod tytułem - zobacz, jakie ładne zwierzątka wyszły, gorzowianie mają coraz bardziej dość dzików, które można już spotkać wszędzie.
Niech w końcu ktoś coś z tym zrobi - rozlega się coraz częściej i coraz głośniej w różnych zakątkach miasta. A chodzi o dziki, które już coraz śmielej sobie poczynają i można je spotkać nie tylko w podmiejskich parkach i laskach, ale i na pasach zieleni, ale i wszędzie, gdzie mają łatwy dostęp do jedzenia, czyli wszędzie.
Niech w końcu ktoś coś z tym zrobi. No dobrze, ale kto i co ma zrobić? Zresztą pisałam o tym już parę razy. No bo tak, niby są myśliwi w mieście, jest wyspecjalizowana firma, która zajmuje się odstrzałem dzikich zwierząt w mieście, ale z drugiej strony jest opór obrońców przyrody, którzy się brzydzą tego rodzaju rozwiązaniami i przeciwko nim głośno protestują. Ale wydaje się, że w tym konkretnym przypadku nie ma innego sposobu, aniżeli właśnie takie rozwiązanie.
Tak więc znajdujemy się w sytuacji nierozwiązywalnej - trzeba podjąć decyzje, wszyscy lub prawie wszyscy wiedzą, jaka ona powinna być, ale raczej nikt się nie spodziewa, że takowa zapadnie. No i mamy coś na kształt wstęgi Mobiusa. No cóż.
A teraz z drugiego kątka. Bo z lekka szlag mnie trafia na coś takiego. Otóż dzięki KAWCE mamy w mieście, w centrum w miarę czyste powietrze. Mamy z wyjątkami. Wyjątkiem jest kopciuch, czyli ktoś, kto mieszka w zabytkowym i ważnym dla miasta budynku u zbiegu ulic Łokietka i Drzymały. Przecież to skandal, czym tam ci ludzie palą. Czarny, gryzący dym jest prostym znakiem plastiku, gumy, opon, albo czegoś podobnego. I najśmieszniejsze jest to, że owe trujące opary dobywają się z tego komina codziennie na oczach Straży Miejskiej. I co? I nic. Parę razy szłam tamtędy rano - bo chodzę tamtędy do pracy, i widziałam jak państwo strażnicy stali przy swoich samochodach, albo na fajeczce i absolutnie im gryzący dym w niczym nie przeszkadzał. No cóż. Mnie przeszkadza, więc skoro strażnicy nie widzą problemu, to ja tym bardziej nie. Przejdę, maseczka covidowa ochroni przed smrodem. Tylko po co gadanie o programie czystego powietrza w mieście?
Ps. Dziś mija dokładnie 14 lat, gdy w Alei Gwiazd na Starym Rynku odsłonięto tablicę Ireny Dowgielewicz (1917-1987); była to ostatnia, 13. tablica, umieszczona w tym miejscu od 1997 r. A przecież od tego czasu trochę artystów i zasłużonych dla kultury przeniosło się na Niebieskie Łąki.... No cóż. Lepiej na Alei ustawić domek Mikołaja i jakąś świecąca choinkę, aniżeli zadbać o coś, co jest jednym ze znaków miasta.
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.