Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy , 18 kwietnia 2024

No i pierwsza dobra informacja w pandemii

2021-01-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Trochę dobra, trochę niedobra. Luzują się obostrzenia pandemiczne. Można iść do muzeum, ale nadal nie można pojechać na wycieczkę.

Władza nam niemiłosierna ogłosiła, że od 1 lutego już można iść na zakupy do galerii. Oczywiście przy zachowaniu obostrzeń covidowych. Jedna osoba na 15 metrów kwadratowych powierzchni handlowej. Oczywiście w maseczkach i z dezynfekowaniem rąk. Oczywiście wszyscy to wykorzystają i dawaj do galerii polecą, bo niby gdzie mają lecieć. Na basen – nie można. Do siłowni – nie można. Szczęściem można do parku i do lasu. Bo ten dziwny rząd nagle nam lasów, parków i dróżek nadrzecznych nie zamknął po raz drugi. Nigdy nie zapomnę tego, jak nagle nie mogłam przez park przejść, bo zamknięty jest. Stał pan policjant i choć mu głupio było, to jednak nie przepuścił. Poszłam okrężną droga.

Potem przyszła druga odsłona pandemii. Znów siedziałam w domu, znów słuchałam muzyki. Mam niebieski album Milesa Daviesa z Tutu, ale mam i piracką płytkę z Dziećmi Sancheza, też takową z Sketches of Spain. No nie piracką w tym względzie, ale całkiem legalnie wydaną. Do tego dochodzi cała spuścizna Jana Sebastiana Bacha w różnych wydaniach. Miałam co słuchać. Podwójny koncert na skrzypce i obój – każdego zachwyci. Zresztą dzieła wszystkie JSB to coś około kilkudziesięciu płyt. Mam, słucham, ale jednak czasami trzeba wyjść z domu.

Teraz już mogę leganie do sklepu po sitko albo do galerii, tu nie wiem, po co, ale mogę. Oczywiście nie pójdę. Pójdę natomiast do Małej Galerii GTF, żeby się w spokoju pogapić na zdjęcia. Marian Łazarski powiedział mi jakiś czas temu, że można będzie. Pójdę do Muzeum Lubuskiego, nawet jakbym miała czekać w kolejce do wejścia, żeby się pogapić na porcelanę i monety, a na koniec wejść do Sali, gdzie oni pokazują prace Andrzeja Wróblewskiego, ale gdzie też wisi obraz, do którego ja muszę wracać. Muszę i już, bo tam jest właśnie Czerkies. To fundacja rodziny Szembek. Obraz namalował Stanisław Szembek. Pamiętam, jak pierwszy raz go zobaczyłam. Stałam w niemym zachwyceniu i sama byłam zdziwiona, że monachijska szkoła z XIX wieku potrafiła mnie zauroczyć tak bardzo. Nie wiem, na czym to polega, ale muszę i już. Muszę co jakiś czas pójść, pogapić się na Czerkiesa i już. Muzealni rozumieją. Z fisiami zwyczajnie tak jest, że trzeba.

Trochę szkoda, że nie można na koncert czy do teatru. W filharmoniach i teatrach wszyscy mocno przestrzegają reżimu sanitarnego. Tak jest i było i chyba nadal będzie w Filharmonii Berlińskiej – tej Karajanowskiej. Tam nie ma że boli. Podobnie jest i u nas. W Gorzowie. Mnóstwo rzeczy się dzieje, wszyscy wiedzą, że bez reżimu nas nie ma. Wszyscy reżim sanitarny trzymają. Muzycy, artyści. A widzowie? Tego nie wie nikt, bo widzom, teatrofanom, melomanom, ludziom zorientowanym na uczestnictwo w sztuce zamknięto możliwość powiedzenia, co oni tak naprawdę mówią. Nikt fanów nie słucha. A szkoda. Bo oni, ci ludzie, fani mogliby powiedzieć, że izolujemy się, ale bez muzyki to nie. No cóż. Trzeba przeżyć. Przeżyjemy.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x