Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Warta zaczyna pokazywać, co umie

2021-02-11, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No i kolejna typowa zimowa informacja, Warta zaczyna się podnosić. Już wszyscy zapomnieli, że tak naprawdę, poza powodzią tysiąclecia, najgorsze były zimowe wzrosty wody.

Na razie komunikat jest prosty – zamknięte dolne bulwary nadwarciańskie, bo lustro wody się podnosi. Ale zaraz idzie uspokojenie, że nie ma się czego obawiać, bo do stanów alarmowych jeszcze sporo. Ja bym tam nie była taką optymistką, bo Warta już tylko za mojego życia parę razy pokazała, że potrafi w ciągu dwóch-trzech dni kompletnie wszystkich zaskoczyć.

Pamiętam ostatnią zimową powódź, jak straż pożarna chyba z miesiąc wypompowywała wodę z Zakanala, naturalnych terenów zalewowych dla Warty, po II wojnie zamienionych w osiedle. Pamiętam lodowe zatory, które musiał rozbijać specjalnie sprowadzany ze Szczecina lodołamacz.
A prognozy na nadchodzące dni wcale nie są takie, że mróz odpuszcza i wiosna idzie panie sierżancie. Otóż wiosna wcale nie idzie, mróz się będzie utrzymywał, śnieg jeszcze popada, jednym słowem – zima na całego. No i dobrze.

A skoro zima, skoro pada śnieg, to pojawia się kwestia usuwania. To z reguły bardzo ciężka praca jest, bo jak śnieg już spadnie i sobie poleży, to staje się pioruńsko ciężkim i trudnousuwalnym utrapieniem. No i właśnie na no trudnousuwalne utrapienie różne służby mają różne pomysły – od ręcznego zamiatania poprzez posypywanie solą, czego chyba tak naprawdę robić nie wolno, aż po usuwanie takimi mechanicznymi szczotkami, czego ja z kolei nie lubię. No i właśnie przeżyłam takie bliskie spotkanie z jeżdżącą szczotką. Z jednej strony trochę odczyszczonego chodnika, z drugiej zwały brudnego, przemieszanego z piachem śniegu. Nie lubię, tego właśnie w zimie nie lubię. Ale taki jest koszt mieszkania w mieście, gdzie śnieg usuwać zwyczajnie trzeba.

No i niech będzie z drugiego kątka. Otóż ludzie związani z zielonym Gorzowem policzyli, ile drzew zostało w mieście w ostatnich latach usunięte, a ile posadzono. No i wyszedł bilans mocno ujemny. Jak teraz do tego dodać drzewa usuwane pod halę sportową, to bilans ten jeszcze się pogorszy. Wiem już bardzo dokładnie, że pisanie o usuwaniu drzew w tym mieście zupełnie nie ma sensu. Bo nikogo one nie obchodzą poza grupką tych, którzy bez nich żyć nie umieją. Wiem jedno, że karma wraca. I wróci ona do tych, co tak bezrefleksyjnie wycinają zieleń.
Jechałam ostatnio ulicą Walczaka. Nie powiem, co czułam, kiedy patrzyłam na pniaki usuniętych starych lip. Że też ręka komuś nie zadrżałam kiedy podpisywał zgodę na takie straszliwe barbarzyństwo. Że też nikt nie oprotestował tej okropnej decyzji. Karma wraca. I to w najmniej spodziewanym momencie.

Ps. Dziś mija dokładnie 180 lat od pożaru browaru i gorzelni braci Groß przy obecnej ul. Pocztowej. Strumień płonącego spirytusu spłynął ul. Wodną do skutej lodem  Warty. Oj to musiał być ale widok…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x