I przyjdzie mi czekać do maja

2021-02-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Kultura już ruszyła. Na jak długo i w jakim zakresie - tego nie wie nikt. W każdym razie pierwsze imprezy już się odbyły. Trzeba trzymać kciuki, żeby tak zostało.

Pierwsze koncerty, otwarte wystawy, seanse teatralne i filmowe po długim lockdowanie właśnie ruszyły. I niemal wszędzie były komplety, bo przecież nie wiadomo, na jak długo to szczęście nas spotkało. Niefrasobliwy rząd nie powiedział, do kiedy potrwa otwarcie kultury, bo przecież zaraza i trzeba trzymać dystans. Choć jak wszystko pokazuje, w instytucjach kultury najmniej ludzi się od siebie zarażało. Zobaczymy, co się stanie.

Na razie trzeba się cieszyć, że można pójść na wystawę i do teatru oraz na koncert. Ja tam mam zamiar szybciutko odrobić zaległości i jak się uda, to nawet ryznąć do stolicy naszego kraju, coby się na Banksy'ego pogapić. Poza tym na pewno czeka mnie jeszcze Spichlerz i wystawy, których nie widziałam oraz Mała Galeria, bo ostatnio tylko przez telefon z Prezesem Marianem sobie gaworzę o tym, co oni tam pokazują.

Ale, ale tak naprawdę to ostatnia informacja dnia z teatralnego podwórka wprawiła mnie w drżenie oczekiwania. Otóż pierwszy fan Gwiezdnych Wojen nie tylko w naszym mieście, czyli Cezary Żołyński już zapowiada majową premierę, która będzie oparta o Gwiezdną Sagę. I co do tych zapowieści, to ja absolutnie nie mam złudzeń, że mu się uda, bo skoro udało mu się zrobić kilka konwentów fanów Gwiezdnej Sagi w naszym mieście, mało tego, udało mu się zaprosić aktorów z Gwiezdnej Sagi, to spektakl ma mu się nie udać?

Tym bardziej, że pisać umie, sam sobie tekst może napisać. Jak poprosi koleżankę Iwonę Kusiak, to mu to wygładzi, bo większe umiejętności w tym ma. Cezary sam sobie to wyreżyseruje, zaprojektuje kostiumy, no może muzyki komponował nie będzie, bo muzyki Johna Williamsa raczej nic nie zastąpi. Mało tego, sam może zagrać, a ja oczywiście pójdę na premierę, bo zawsze chodzę to po pierwsze, a po drugie Gwiezdna Saga należy do moich podstawowych fisiów w życiu. Utożsamiam się z Rebelią. Bliski jest mi Han Solo i jego filozofia działania. Lubię, nawet bardzo droida Kuleczkę. I jak tylko mogę, to zwyczajnie oglądam i raczej nigdy mnie się nie znudzi, bo jakby policzyć, to całą Sagę widziałam już chyba z dziesięć razy i co? I jak jest na jakimś kanale filmowym, ganc pomada, która część, to oglądam i już.

To tak samo jak z Zemstą Aleksandra Fredry czy Weselem Stanisława Wyspiańskiego. Też oglądam, też mnie się nigdy nie znudzi. Niektórzy tak mają i co zrobić.

Cezary zapowiada premierę na 29 maja. I to będzie mój najlepszy prezent na urodziny. Tak więc mocno czekam, a w międzyczasie nadrabiam zaleglości.

A teraz z drugiego kątka, bo na ps. się nie nadaje. Otóż dziś mija 76 lat od chwili, kiedy Rosjanie spalili wieś Marzęcin [Marienspring], zdarzenie to historycy datują ostrożnie na 14-16.02.1945. Stało się za sprawą trzech maruderów niemieckich, którzy zjawili się we wsi w poszukiwaniu żywności, a następnie ostrzelali patrol sowiecki, zabijając czterech żołnierzy, dwóch innych zdołało zbiec i ogłosić alarm. Następnie we wsi zjawiły się trzy czołgi, ostrzelali ją, a żołnierze sowieccy nakazali mieszkańcom opuścić domy, a następnie je podpalili; wieś ta figurująca formalnie na mapach, nigdy nie została odbudowana. I nie było tam rzezi mieszkańcow, jak co niektórzy starają się opowiadać.

Dziś w Marzęcinie są kamienie pamięci, miejsce na ognisko, mały Dzwon Pamieci i dobrze zachowany cmentarz, na który od czasu do czasu zaglądają potomkowie byłych mieszkańców. I to jest o rzut kamieniem od Gorzowa. Można dojść pieszo....

Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Robert
Borowy

Włodarz się nie zmienił, ciekawe, czy zmieni styl?

Po drugiej turze wyborów samorządowych stało się jasne. Na kolejne lata w fotelu prezydenta miasta będzie siedział dotychczasowy włodarz – Jacek Wójcicki.