2021-03-16, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i bum. No i jest kolejna strategia. Tym razem ma się nazywać Miasto dla pokoleń i będą aż dwa dni, aby mieszkańcy się wypowiedzieli.
Była już Przystań, było W sam raz i pewno jeszcze cos, czego ja nie pamiętam. Teraz ma być Miasto dla pokoleń. Znów przyjechali jacyś eksperci z daleka, znów się troszkę poprzyglądali i znów coś nam opracowali. A my będziemy mieli aż dwa dni – dwa dni, aby się w temacie zabrać głos.
Powiem tak, kolejny raz urzędnicy popisują się dezynwolturą, jaka szkoda komentować. Przecież strategia rozwoju to nie bułka z masłem na śniadanie. To z gruntu powinna być ważna rzecz. To program, przynajmniej tak powinno być, rozpisany na lata, który będzie zawierał podstawowe kwestie dla życia mieszkańców. A pewno znów będzie jak zawsze. Jak zawsze, czyli byle jak, po łebkach i znów ze śmiesznymi znakami rozpoznawczymi lub nie rozpoznawczymi.
Pamiętam, jak tworzono markę Przystań. Odbyło się mnóstwo różnych konsultacji, z których z grubsza zostało jedno – likwidacja wielu instytucji kultury, w tym małych i ważnych jak Lamus, bo duży może więcej. Może i może, ale w Gorzowie, tym Rzymie nad Wartą i Kłodawką absolutnie nie. Co zostało po kosiarce, która wówczas wygoliła nam pejzaż kulturowy? Mało, a właściwie nic, bo po zlikwidowanych instytucjach ślad nie pozostał, a ten duży, co to może więcej, nic nie może, bo nie ma za bardzo kto nim sensownie kierować.
Ciekawe bardzo, co teraz pójdzie do likwidacji? To o tyle istotne, że jak pokazują badania, systematycznie maleje liczba ludności w mieście nad trzema rzekami i nie ma nic, co by ten odpływ zatrzymało. Nic.
Nowa strategia, no tak, przecież czymś urzędnicy muszą się zajmować, jak już zabetonowali i założyli płytami z białego kamienia całe centrum oraz pozwolili na likwidację zieleni. Sarkastycznie to brzmi, ale jak się patrzy z boku na to, co tu się dzieje, to właśnie tak to wygląda.
A teraz z żałobnej karty. Na Niebiańskie Łąki i do Niebiańskiego Taboru przeniósł się pan Stanisław Dębicki, pan Staszek – tak do niego mówiłam. Brat Edwarda Dębickiego, był gitarzystą i tancerzem w Terno. Szczupły, miły pan w okularach, który zawsze słówko zamienił z każdym. Chorował ostatnio bardzo mocno. Ewa i Edward Dębiccy dowozili mu obiady i się im opiekowali. Nie dalej, jak tydzień temu spotkałam panią Ewę. Chwilkę pogadałyśmy, wtedy dowiedziałam się, że pan Staszek choruje i to mocno. Rodzinie i przyjaciołom wyrazy smutku. Coraz mniej starego Terno, coraz mniej…
Ps. Dziś mija 60 lat od chwili, gdy XVIII-wieczny spichlerz nad Wartą, zabytek architektury szachulcowej (tzw. pruski mur), został wpisany do rejestru zabytków. Tyle dobrze, że choć to się dzieje…
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.