2021-03-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No tak, kto żyw, poleciał prosto do parku Wiosny Ludów, żeby sfotografować krokusy, które w dwóch miejscach zakwitły w niezwykły sposób. No i to jest prosta odpowiedź, czego oczekują mieszkańcy.
Nie byłam wyjątkiem, co tchu poleciałam do parku Wiosny Ludów, żeby zobaczyć krokusy. Poszłam i oniemiałam na chwilkę z zachwytu. Było cudnie, niczym jak zawsze o tej porze roku w tatrzańskiej dolinie Chochołowskiej, do której też przez lata jeździłam tylko po to, żeby się na krokusy pogapić.
Ale nie ja jedna poleciałam do parku. Zrobili to niemal wszyscy moi znajomi, którzy wrzucili własne zdjęcia do sieci. Mało tego, jak tam stałam i się gapiłam, to mnóstwo ludzi przyszło podziwiać te piękne wiosenne kwiatki. Ludzieńki robiły sobie zdjęcia, generalnie wszyscy byli zachwyceni.
No i właśnie to jest najlepszy dowód na to, czego gorzowianie potrzebują w swoich parkach – wygodnych ścieżek, ławek, zadbanej zieleni – w tym właśnie takich łąk kwietnych sezonowych kwiatów i tyle. Nie przywalonych betonem czy grubymi płytami alejek, nie wymyślnych schodów i lamp a zadbanych i prostych w korzystaniu miejsc. To takie proste, a jednak tak trudno przyswajalne przez urzędników, którzy najchętniej wszystko przyłożyliby betonem lub innymi pancernymi płytami.
A skoro przy płytach – zaniosło mnie też na deptak przy Sikorskiego. Wczoraj był pierwszy naprawdę bardzo ciepły dzień i deptak ten już wczoraj pokazał, na co go będzie stać, kiedy przyjdą upały, a mają przyjść wedle wszelakich prognoz. To straszne miejsce już wczoraj się mocno rozgrzało, już mocno odbijało światło, już było paskudne. Co będzie, kiedy rzeczywiście zagości lato, nie chcę nawet myśleć. Jak bumerang wróciło do mnie wspomnienie, kiedy chyba już będzie trzy lata temu właśnie tam, na tej rozgrzanej do imentu patelni poparzyłam sobie oczy światłem odbitym od kamienia. A teraz szykuje się drugie takie, czyli deptak przy ul. Chrobrego. Tylko ironią losu jest, że kiedyś to była piękna zadrzewiona klonami kulistymi – paradna ulica Nowego Miasta. Dziś staje się czymś pustym i maksymalnie brzydkim wyłożonym kamiennymi ciężkimi płytami. A w takiej Łodzi zadrzewianie ulic, gdzie nigdy drzew nie było, idzie pełną parą. Ech….
Ps. Dziś mija osiem lat od chwili, gdy wystąpiła wyjątkowa zimna i śnieżna Wielkanoc. Pomarzyć to jednak fajna rzecz….. Pomarzyć o długiej i mocno śnieżnej oraz mroźnej zimie, rzecz jasna.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.