2021-04-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Kultura zwolna wychodzi z zamknięcia zarazowego. Co i rusz dobiegają głosy o różnych planach różnych instytucji i zespołów.
Jest w orkiestrach dętych jakaś siła – śpiewała swego czasu Halina Kunicka, a cały kraj za nią. No jest. Przyzna to każdy, kto miał okazję posłuchać dobrych dęciaków. A tak się składa, że gorzowianie mieli, bo przed zarazą odbywał się tu niezwykle lubiany przegląd orkiestr dętych imienia Carla Teikego. Sama wiele razy siadywałam na pewnym murku z termosem i oglądałam przemarsze. Dlatego potwierdzam, jest w dęciakach pewna siła.
Dlatego zwyczajnie się ucieszyłam, kiedy usłyszałam, że Orkiestra Dęta OSP Siedlice chce powtórzyć to, co zrobiła w ubiegłym roku, czyli pokoncertować w różnych kątkach miasta. Już sam fakt, że dęciaki chcą wyjść z Siedlic, chcą zagrać w różnych miejscach, jest rzeczą mega super fajną, bo przez lata gdzieś tam się kryli i nie bardzo można było ich zobaczyć. Po drugie to znak, że ludzie zaczynają wierzyć w koniec zarazy, w to, że świat może wrócić na swoje koleiny, do sprawdzonego modelu funkcjonowania. No i trzy – muzyka grana na żywo, pod warunkiem że nie jest to disco-polo oraz grana czysto, zawsze sprawia po prostu przyjemność. Mnie się ten pomysł podoba bardzo. Mało tego, chętnie posłucham…. Zresztą nie ja jedna. No i oczywiście w kontekście dęciaków mam nadzieję, że doczekam wznowienia Alte Kameraden, bo taki tytuł nosi słynny marsz oraz sam przegląd orkiestr.
A teraz z drugiego kątka. I też w kontekście dęciaków, bo oni w parkach grywają także. A skoro park, to jeszcze do niedawna ten najpiękniejszy, czyli Wiosny Ludów. Nie milknie dyskusja w mediach społecznościowych. I co gorsze, to już nie jest dyskusja napastliwa, czepiająca się czy coś w podobie. To już jest dyskusja smutna. Ludzie, którzy pilnowali tego parku, bo był dla nich ważny, z przerażeniem notują, co tam się wyczynia. Z przerażeniem i grozą piszą o niszczeniu zieleni, o rozjeżdżaniu trawników, o tym, że właściwie dzieje się tu jakiś armagedon. I tak w istocie jest. Mnie się zwyczajnie płakać chce, kiedy patrzę na to, co tam się wyczynia. No cóż. Takie miasto.
Renata Ochwat
Ps. Dziś mijają 103 lata od śmierci Alberta Hachmeistera (64 l.), landsberskiego dzwonnika, ostatniego (do 1908 r.) mieszkańca wieży kościoła mariackiego. No tak…
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.