2021-05-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Kasztany nie kwitną, mało tego, nawet za bardzo liści nie mają, a mimo to matury czas zacząć. Trzymam kciuki za tych, co siadają do najważniejszego egzaminu w życiu.
Drugi rok zarazy, druga matura w czasie zarazy. I o ile tamta, ubiegłoroczna nie miała aż tak tragicznego wymiaru, to ta ma niemal oblicze greckiej tragedii.
Przecież te dzieciaki prawie nie były w szkole, bo może jakieś ze dwa lub trzy tygodnie, nie miały normalnego procesu edukacyjnego, nie miały możliwości normalnego powtórzenia materiału, przygotowania się do naprawdę najważniejszego egzaminu w życiu. Bo matura przecież otwiera wszystkie dalsze drzwi. Można iść na studia, można iść do jakiejś szkoły pomaturalnej, można w końcu nic nie robić, ale matura to matura.
Mam sporo znajomych, których dzieciaki właśnie będą zdawać swój najważniejszy egzamin w życiu i wiem mniej więcej, ile stresu, zachodu i nerwów wszystkich kosztowało przygotowanie się do tego egzaminu. Bo zupełnie inaczej wygląda kształcenie w domu, przy pomocy łączy internetowych w teorii i oficjalnej narracji, a inaczej w praktyce, która od oficjalnej narracji jednak biegunowo odbiega.
Matura to zawsze był maksymalny stres, a teraz w tym roku tragicznym ten stres jest pięć razy większy, pięć razy silniejszy i bardziej wyniszczający. Dlatego trzeba za te dzieciaki trzymać kciuki, życzyć im wszystkiego najlepszego, odporności na stres i powodzenia.
Dzieciaki, trzymam za was kciuki.
A teraz z drugiego kątka. Znów po lockdownie rusza kultura. Można do muzeum, do galerii, do niemal wszędzie. W Muzeum Dekerta kilka ciekawych wystaw do ogarnięcia – w tym choćby ta o aktach erekcyjnych z pomnika Mickiewicza. W Małej Galerii GTF naprawdę ciekawa wystawa – 66. Doroczna Wystawa Fotografii. I co ciekawe, na co zwraca uwagę Marian Łazarski, prezes GTF, nie ma tu zdjęć pokazujących zwykłą ulicę w czas pandemii – nie ma zdjęć ludzi w maseczkach. Byłam, sprawdziłam, wiem i że mimo to warto tam wejść, nawet mimo ograniczeń związanych z remontem ul. Chrobrego.
Zatem może w końcu uda się wrócić do normalności, może już wszystko zacznie działać i znów będzie można pojechać do Berlina….. Och, jak ja na to czekam.
Renata Ochwat
PS. Dziś mija 76 lat od chwili, gdy założona przez Zygmunta Wełnica (1912-1993) i Mieczysława Dąbrowskiego (1908-1977) firma Centralny Ubój Koni wyprodukowała z koniny pierwsze „parówki gorzowskie”; tak powstała „kiełbasa gorzowska końska”, wciąż wytwarzana w Polsce. I powiem tak, nic nie jest w stanie skłonić mnie do spróbowania. Nawet jak byłam w Japonii, to nie dałam rady spróbować Carpaccio z konia właśnie, tam maksymalnie drogi przysmak. Mam zasadę – koni się nie je…
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.