2021-05-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Ciekawam, jak długo potrwa jeszcze remont Szlaku Królewskiego. Nie tylko ja, jak się okazuje. Ale po zimowym wzmożeniu tam się znów nic nie dzieje.
Dociekliwi są gorzowianie, nie ma co. Właśnie na forach społecznościowych pojawiło się i jest coraz częściej zadawane pytanie – co z remontem na Chrobrego, bo tam ludzi prawie niem. Ano nie ma. I prace jakby mocno zwolniły. Tak się składa, że chodzę tamtędy bardzo często, bo to szlak mój podstawowy. I jak zimą było widać ludzi, nawet ich sporo było, to teraz z lekka zonk. Prawie nikogo nie ma, ulica rozbabrana. Co prawda miejscami już widać, że będzie wyglądała, jak stare włoskie miasta wyłożone w średniowieczu kamieniem. Tyle tylko, że kamień tu zastąpi ciężki kamień. Mistrz Jan Korcz jak siedział w kupie gruzu, tak siedzi i wygląda po prostu żałośnie. Marian Łazarski coraz bardziej traci nadzieję, że kiedyś to się skończy, choć on akurat do pesymistów nie należy.
Jakoś to dziwacznie i z lekka kulawie z tymi remontami w Gorzowie wychodzi. Ale co zrobić, jak najpierw coś zatrybi, to potem musi zdechnąć, na zasadzie – tak dobrze żarło, żarło i zdechło.
A skoro o zdychaniu mnie się przypomniało, to zwyczajnie muszę przypomnieć o kamienicy przy Łokietka 17. To ta, która jest wpisana do rejestru zabytków, choć po prawdziwe powinna być już pierwszą sztandarową ruderą w mieście. Została sprzedana lata temu w prywatne ręce i zaczęła niszczeć. Nie chcę zabrzmieć jak zdarta płyta, ale naprawdę dobrze by było, aby ktoś w mieście się na poważnie zainteresował tym budynkiem. Jemu już naprawdę niedużo trzeba, aby się zwyczajnie zawalił. Tam już nawet nie jest przykro, tam jest strach patrzeć na to, jak ten budynek się wykrzywia, jak coraz bardziej jest zarośnięty zielskiem. Mnie ten widok przeraża. Dziwię się, że ktoś taki jak Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowalnego oraz architekt miejski mogą spać spokojnie. Inna rzecz, że za takie zniszczenie pięknej zbytkowej kamienicy z pysznymi sztukateriami i innymi ozdobami ktoś powinien zwyczajnie ponieść dotkliwą karę.
Zresztą takich pozostawionych sobie a Muzom miejsc jest w mieście znacznie więcej. No cóż…
Renata Ochwat
Ps. 20 lat temu – rozpoczęła się akcja oprysków przeciw meszkom i komarom; pierwsze tego typu przedsięwzięcie w historii miasta, wzbudziło zainteresowanie w całym kraju. Pamiętam, jak nieżyjący już Jan Figura, zresztą wysoka szarża w wojsku, naczelnik wydziału kryzysowego urządzał odprawy w tej sprawie i stosował styl marszałka Clausa von Clausewitza z jego traktatu O wojnie. Było zabawnie. Ale przynajmniej wyraziście i kompetentnie.
Bo tak naprawdę tylko to nam zostaje. Mamy bowiem wykluczenie komunikacyjne i białą plamę informacyjną.