2021-05-21, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Od jakiegoś czasu przyglądam się pewnej parze sprzątających. I moje zdumienie oraz podziw zwyczajnie rosną.
Zaczęło się podczas zimy, tych śnieżnych dni, których w tym roku trochę było. Patrzyłam, jak państwo sprzątający z oddaniem oczyszczają duży fragment 30 Stycznia. Potem śniegi sczezły, przyszło ciepło i trzeba było walczyć oraz nadal trzeba walczyć z gorzowianami, którzy miasto swe rodzinne uwielbiają, co oczywiście nie przeszkadza im śmiecić na potęgę, bo przecież KTOŚ to posprząta.
No i państwo właśnie sprzątają. Codziennie, metodycznie, krok po kroku. Wczoraj późnym popołudniem oczyszczali ulicę z porastającego między płytkami chodnikowymi mchu. To, moim zdaniem oczywiście, zbytek zbytkowy, ale niech tam. Tak czy siak, ulica, a przynajmniej fragment 30 Stycznia wygląda obecnie jak japoński park – w sensie zadbania i czystości a nie stawków z karpiami koji rzecz jasna.
Kto mi nie wierzy, niech się sam wybierze i przekona, że jednak można. No i naród jakby dostrzegł, że można – można nie śmiecić, bo jak się nie naśmieci, to państwo sprzątający będą mieli więcej czasu, aby zadbać o coś innego, a ulica ładna będzie.
Jak kto mi nie wierzy, to niech się sam pofatyguje i przekona na własne oczy. I dobrze by było, żeby takich ulic, tak zadbanych w mieście przybywało. Obawiam się jednak, że z tym ostatnim może być problem, bo jak będą z uporem maniaka wykładane kostkami jak przy katedrze, to będzie coś okropnego.
A teraz z drugiego kątka, ale korespondującego z tym pierwszym. W tym roku mamy sezon na bujne rośniecie traw. Właśnie tak przepięknie rośnie ona na fragmentach brzegów Kłodawki. Bo w trawie można zauważyć dmuchawca, jakieś żółte kwiatki, gdzieniegdzie błyska na niebiesko niezbudka. No coś takiego, o czym marzą Tygryski, które nie lubią wykoszonych do korzenia trawników. Dawno ci takiej zieleni w mieście nie było i dobrze by było, żeby została. Jako łąką, jako miejsce zielone, jako odpoczynek dla oka. Podobnie wygląda kilka trawników i też tylko oczy cieszą. Ja tam jestem za tym. Ale obawiam się, że będzie jak zawsze. Zaraz jakieś hordy uzbrojone w kosiarki powycinają w pień wszystko. Taka uroda tego miasta – śmieci i wycinanie.
Renata Ochwat
Ps. Dziś 45 lat od chwili, gdy w Gorzowie zakończył się pierwszy wojewódzki Przegląd Amatorskiej Twórczości Artystycznej (PARA). Mieszkańcy Gorzowa mieli okazję zapoznać się z dorobkiem kulturalnym regionu sulęcińskiego, międzyrzeckiego, strzelecko-krajeńskiego, słubickiego i myśliborskiego. I całkiem nieźle to hulało, aż przyszedł przełom demokratyczny i sytuację zmienił. Amatorska twórczość stała się passe …. No cóż, bywa.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.