2021-06-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nie przyjadą turyści z Gdańska ani z Warszawy. Poznań się waha. Powód – rozkopane do imentu od lat miasto.
Dziwny zaiste to był wczoraj dzień. Po blisko półtora roku ciszy absolutnej w kwestii – chcemy zwiedzić pani miasto, właśnie wczoraj telefon zaczął dzwonić. No i naraz dwie grupy się odezwały, że chcą, że słyszeli ci ludzie o piękności tegoż miasta oraz o niebywałych walorach turystycznych…. Nawijanie makaronu na pilockie uszy trwało i trwało, aż w końcu, kiedy do adremu przyszło, sprawa się rypła.
Bo kiedy jedno i drugie biuro usłyszało, że remonty w centrum nadal trwają, że katedra i owszem, niemal po remoncie jest, ale cały czas niemal, że tak naprawdę to zwiedzać Spichlerza z jego kolekcją Arsenału nikt nie chce, a za to chce zobaczyć Park Róż, którego jak wiadomo też nie można cywilizowanym ludziom pokazać, to i kwestia przyjazdu do Miasta nad Trzema Rzekami umarła śmiercią naturalną. No a gwoździem do …. Był telefon od niemal już zaprzyjaźnionej pani z Poznania, która poinformowała mnie, że odkładana od trzech lat wycieczka jednak do miasta nie zajedzie, bo jednak woli pojechać do bardziej przewidywalnego i ciekawszego Kalisza.
No cóż. Okazuje się, że permanentne wykopy, nawet z pozostałościami najpierw średniowiecznymi (skrzętnie zasypanymi i bez najmniejszego choćby śladu, że tam są), a teraz z czasów wojen szwedzkich jakoś nikogo nie pasjonują. Pasjonują za to takie rzeczy jak przyjazne turystom miasto, parkingi i toalety. Tak więc ja zostałam bez zlecenia i z nadzieją, że może kiedyś tam i niekoniecznie po Gorzowie… tak to wygląda w praktyce. Nie będę komentować. Myślę, że opis wydarzenia wystarczy za komentarz.
A teraz z drugiego kątka. Coraz więcej instytucji zakłada domofony i inne potykacze na wejściu do własnych siedzib. Co jest powodem? Ogromna liczba bezdomnych, którzy się pojawili w mieście. W jednej z instytucji urządzili sobie salę jadalna, w innych korzystali z toalet, niejako na zasadzie darmowej łazienki. Okazuje się, że ciepłe dni sprawiły, iż bezdomni znów spędzają czas w centrum – bo ponoć tu łatwiej o grosz na coś. To coś, to zwykle tania nalewka albo tanie piwo.
No i co zrobić? Właśnie, co zrobić z tym problemem? Zdaje się nikt nie ma pomysłu, bo większość instytucji świadczących pomoc osobom w kryzysie wymaga jednej rzeczy – abstynencji. A z tym, jak się okazuje, krucho.
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 655 od chwili, gdy Johann Frizze i jego żona Gertrud ufundowali ołtarz św. Mikołaja w kościele parafialnym w Gorzowie, uposażając go 300 grzywnami szczecińskimi, zabezpieczonymi na ich wzgórzu Weinberg, położonym przy drodze do Małyszyna. Jest to najstarsza wzmianka o Wzgórzu Winnym w Gorzowie, na którym wznosi się kompleks byłych koszar, obecnie kampus studencki. No proszę, nie tylko Zielona Góra ma swoje winne wzgórza…..
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.