2021-06-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Lubię góralską muzykę. Lubię ludową muzykę. Lubię wszystko, co odnosi się do kultury ludowej, etnicznej i jest pieczołowicie przechowywane.
Onegdaj, lat temu wiele, po pewnym festiwalu Jadwiga Kowaleczko, jedna z twórczyń Festiwalu Tańca kupiła w kiosku Ruchu coś ze 20 gazet. Była tam relacja z festiwalu okraszona zdjęciami. I wszystko było dobrze, nawet się jej podobało, aż do momentu, w którym doszła do zdania – A potem zaczęło się tarzanie po podłodze. Pani dyrektor festiwalu o mało apopleksji nie dostała, następnie zadzwoniła do autorki tekstu, czyli do mnie.
Bo wspomniany przeze mnie festiwal składał się z dwóch części – ludowej i tak zwanej współczesnej. Ja, zabita fanka ludowego, nie bardzo lubię, a nawet więcej, nie lubię tańca współczesnego. Uważam, że głupio, a nawet okropnie wyglądają małe dziewczynki czy nastolatki poubierane w szatki z jakichś tiulów i tańczące kankana (autentyczne, choć nie na tym festiwalu), lub tarzające się po podłodze w jakichś dziwacznych figurach.
Szczęściem potem dyrekcja festiwalu uznała, że trzeba podzielić festiwal na dwa odrębne – ludowe i nieludowe. No i chwała, bo nieludowe skrzętnie omijam, a na ludowe chodzę i mnie zachwycają. To dzięki temu festiwalowi zobaczyła mnóstwo mega ciekawych zespołów z Azji, Ameryki Południowej czy z Turcji – państwa z Europy i Azji. Szalenie mnie się podobały i wzruszały mnie zespoły z Pribałtki, do której mam osobny sentyment. Zresztą wymieniać można bezliku.
Gorzów, to dziwne miasto ma bowiem szczęście do różnych ludzi, a takimi są Maria i Krzysztof Szupilukowie, twórcy marki Zespół Tańca Ludowego Mali Gorzowiacy oraz twórcy marki Międzynarodowy Festiwal Tańca. Bo i Mali i Festiwal to bardzo wysoki poziom wykonania, to dbałość o szczegół, to zwyczajnie mistrzostwo. Oczywiście wszystko okupione litrami potu i trylionami godzin pracy, ale jednak. Mnie od zawsze zachwyca to, co robią, bo to jest najwyższego lotu działanie.
Bez dwóch zdań Festiwal jest jedną z marek kulturalnych miasta i dobrze, że od czasu do czasu można Małych Gorzowiaków na scenie zobaczyć. Tak więc w przyszłym tygodniu będziemy latać w różne miejsca, aby sobie na ludowe popatrzeć. No w każdym razie ja będę.
A teraz malusia uwaga o czymś innym. Codziennie czytam o planach remontowo-budowalnych miasta. I codziennie wpadam w przerażenie, bo plany remontowo-budowlane oznaczają ingerencję w zieleń. A jak to wygląda finalnie – wystarczy się przejść do parku Wiosny Ludów, na ul. Walczaka, wszędzie tam, gdzie zieleń ma się za nic. I nie ma znaczenia, że właśnie przezywamy najtrudniejszą chyba sytuację pogodową od lat – po upałach przyszły nawałnice i bogi raczą wiedzieć, co się jeszcze wydarzy. Nikt w magistracie jakoś nie chce zrozumieć, że nic się nie dzieje bez przyczyny. A jak takie magistraty odpowiedzialne za remonty i budowy tego nie zrozumieją, to upieczemy się żywcem my.
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 78 lat od chwili, gdy w mieście uruchomiono komunikację trolejbusową. Z powodu niewystarczającej ilości taboru trolejbusowego tramwaje pozostały jeszcze na linii Dworcowa - Plac Słoneczny (do 23.01.1944 r.) oraz Stary Rynek - most na kanale, która funkcjonowała do 30 stycznia 1945. Jeszcze do dziś można dojrzeć słupy trolejbusowe, ale obawiam się, że obrosła je zieleń, a tej się w mieście nie znosi…..
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.