2021-06-28, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Przyznam, zmroziło mnie. Mocno. Całym sercem jestem za wszystkimi działaniami prodemokratycznymi. Ale coś takiego uważam za mocne przegięcie.
W ramach Tour de Konstytucja – której jestem więcej niż gorącą zwolenniczką – w niepięknym mieście Landsberg and der Warthe znów ktoś będzie sądził czarownice. Ma to być inscenizacja procesu o czary, jednego z kilku, jak podejrzewam. Ma się pojawić Sędzia, Czarownica oraz Inkwizytor. I co? Idziemy zgodnie z historią wydarzeń i zapada wyrok skazujący? To gdzie zapłonie ten stos? Czy też idziemy wbrew historii i Czarownica zostaje uwolniona od zarzutów o czary? Jeśli tak, to po co ta szopka. Jeśli zgodnie z historią, to po co ta szopka również?
Pamiętam jak kilka lat temu Zielona Góra z płonących czarownic na stosach próbowała zrobić sobie znak firmowy. Faktycznie płonął ogień, faktycznie gawiedź się cieszyła, niemal jak w XVII wieku. Dużo czasu trzeba było, żeby ktoś tam zrozumiał, że to nie tędy droga i nie tak.
Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, po co robić inscenizacje wydarzeń więcej niż haniebnych. Po co wracać do czasów, kiedy ćma mózgi opanowała i zachowywano się tak, jak się zachowywano. Po co właśnie w taki sposób. Bo mówić o czarnych czasach, tłumaczyć trzeba.
Inna rzecz, że ja zwyczajnie nie lubię wszelakich inscenizacji parahistorycznych, bo one więcej szkody niż pożytku przynoszą. A w znielubieniu utwierdziłam się wówczas, kiedy oglądałam inscenizację odbywająca się w Twierdzy Riese – tam jacyś pożal się Boże rekonstruktorzy pokazali, jak hitlerowcy chowali skarby w jednej ze sztolni. I byli więźniowie w pasiakach i byli hitlerowcy w mundurach z epoki oraz z pałkami z epoki. Okropne to było. Okropne. Eksperyment Zimbardo mnie się przypomniał.
Nie pójdę oglądać tego widowiska. Podobnie jak nie oglądam innych w tym typie. Uważam, że to zbyt poważne sprawy są, aby je w taki sposób kwitować, jakimś widowiskiem. O marnej ludzkiej kondycji wynikającej z braku wiedzy czy też z pospolitego lizusostwa należy rozmawiać na poważnie, szukając różnych metod, ale na poważnie.
I miało być jeszcze o czymś innym, ale nie będzie, bo pewnych spraw mieszać nie można.
Renata Ochwat
Ps. 71 lat temu powstało województwo zielonogórskie. I to był pierwszy bardzo realny krok do wojny zielonogórsko-gorzowskiej. Potem powstało woj. gorzowskie i wydawało się, że wojna została zakończona. Ale potem znów powstało województwo lubuskie – zielonogórskie i tak jest do dziś. A Gorzów jest coraz bardziej marginalizowany i pomijany. I piszę to ja, która cały czas przekonywała, że tak nie jest...
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.