2021-07-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Myślałam, że tylko ja jestem marudna i tylko mnie przeszkadza hałas. Okazuje się, że nie tylko mnie to przeszkadza.
Ruszyła Wartownia. Wiem o niej z mediów oraz z hałasu, który śladowo docierał do mnie późną nocą. Wiem także i z tego, że poskarżyli się w mediach znajomi, że ryki w weekendy mało lub też nic nie mają wspólnego z kulturą. I co usłyszałam? Ano to, że pan DJ, który tam puszcza muzykę, w dość arogancki sposób poradził, aby ludzie kupili sobie zatyczki do uszu.
Zatyczki, zatyczkami, ale rzeczywiście problem jest. Zamyśliłam się nad tym i zaczęłam sobie odtwarzać w myślach różne takie wydarzenia, jakie miałam okazję oglądać gdzieś tam, gdzie byłam. No i wyszło mnie z tego oto zamyślenia, że w świecie takich rzeczy się nie robi. W sensie nie robi się w korytarzach powietrznych wielkich lub po prostu głośnych imprez, które będą godzić w dobrostan innych ludzi oraz zwierząt.
Pomyślałam sobie o Niemczech, bo tam najczęściej bywam. No i co? Jeśli coś się dzieje na powietrzu, w otwartej przestrzeni, to nieodwołalnie kończy się o 22.00. I naprawdę nikomu nie przychodzi do głowy łamać ową godzinę. Jeśli jakaś wielka impreza w typie takich, co dzieje się w Wartowni, to tak, nawet bardzo, ale w zamkniętych przestrzeniach klubowych, gdzie nikt nie burzy dobrostanu innych. Przykład – proszę bardzo. Najbardziej klubowe miejsce w Europie – Berlin. Można spędzić cały weekend – od piątku do niedzieli na różnych imprezach klubowych i obudzić się gdzieś tam na Kreuzbergu czy Prenzluer Bergu w poniedziałek. A kiedy ktoś zapyta o hałas – poza ściany klubów się nie wydostaje. Jak się okazuje, podobne rozwiązania są w innych europejskich krajach.
Może zatem pora też rozważyć takie rozwiązania, bo przecież jak pokazuje przykład Wartowni, ludzie lubią taką muzykę, lubią taka zabawę. Więc? Jest trochę miejsc w Gorzowie, które mogą się nadać na klubowe. Trzeba pomyśleć tylko.
I naprawdę arogancja w stosunku jednak do większości mieszkańców, którym hałas przeszkadza, a przeszkadza i wcale nie są to moherowe berety czy mocno starsi mieszkańcy, ale ludzie w różnym wieku. Coś się zmieni? Nie sądzę. I oczywiście skończy się na tych zatyczkach do uszu….
To samo dotyczy też imprez w Amfiteatrze, też odbywających się późną nocą. Te akurat bardzo dobrze słyszę u siebie w domu. I też uważam, że nie powinny one trwać dłużej niż do 22.00.
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 456 lat od chwili, gdy w Mironicach spalone zostały trzy czarownice. To tak przypominam, bo może znów ktoś zechce urządzić event i zajmie się paleniem czarownic w średniowiecznej Europie….
Własność prywatna – święta rzecz. Ale mimo wszystko w samym centrum miasta coś takiego nie powinno mieć miejsca.