2021-08-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Dyskusję potraf rozgrzać. I to jest super interesujące. A jeśli jeszcze dotrze dokogoś, to takie dyskusje mają sens.
A było tak. Zamieściłam foteczkę niszczejącego budynku na rogu ulic Dąbrowskiego i 30 Stycznia, który ma być (?), nie ma być (?) remontowany. Dokładnie zdjęcie dwu kariatyd, jako ładnego elementu na tym coraz bardziej zniszczonym budynku. No i nagle się okazało, że w budynku tym przez jakiś czas mieszkał Gottfried Benn, lekarz ale i wybitny poeta niemiecki, który trafił do Landsbergu trochę jak na zesłanie.
Pracował w koszarach, tych, co dziś tam Akademia Jakuba z Paradyża się mieści. O jego obecności w Landsbergu wiele lat potem wiersz napisał wybitny polski poeta Ryszard Krynicki, który tu chodził do II Liceum Ogólnokształcącego.
No i pojawiły się głosy, że chyba byłoby warto jakoś upamiętnić pobyt poety w mieście, może tablica, może coś innego. Ale z drugiej strony są też i zwolennicy tego, żeby za bardzo o niemieckiej spuściźnie nic więcej nie mówić, bo to polskie miasto jest. No i jeszcze jedna kwestia się ujawniła – są ludzie, którzy może głosu nie zabierają, ale tropią niemieckie ślady kulturowe, wiedzą na ten temat sporo, nawet książki obcojęzyczne na ten temat mają.
Sprawa jest ciekawa, bo moim zdaniem naprawdę warto pewne rzeczy upamiętniać w sferze publicznej. To obecność wybitnych postaci w mieście, jak Gottfried Benn właśnie. Tym bardziej, że to naprawdę wybitny poeta, słabo u nas znany, a może szkoda.
Tak samo powinno być z obecnością polskich ciekawych postaci, które mieszkały w Gorzowie. Fajną próbę upamiętniania podjął jakiś czas temu pan Andrzej Trzaskowski. Ale nie było żadnego większego odzewu po stronie miasta. Nie chodzi bowiem, aby wszędzie stawiać pomniki i pomniczki. Tablica, jakiś znak upamiętnienia jak najbardziej. Dlatego moim zdaniem źle się stało, że masowo pousuwano znaki pobytu na tych ziemiach ludzi niezwiązanych z obecnym systemem politycznym – cokolwiek to znaczy. Źle się stało, że stawa się byle jakie i byle jak pomniki i inne znaki pamięci w miejscach do tego najmniej się nadających. Bo takie znaki pamięci mogą zadziałać przeciw intencjom fundatorów. Dla mnie kardynalnym przykładem jest pomnik księdza Witolda Andrzejewskiego przy katedrze. Bez właściwego kontekstu, pełno postaciowa rzeźba budzi wszystko, ale nie należy mu szacunek. A przecież w mieście nie ma zbyt wielu, którzy prałata by nie szanowali i lubili. Ja go bardzo lubiłam, bardzo szanowałam i mam do niego olbrzymią estymę. Dlatego żal mi zawsze, kiedy patrzę na ten pokraczny pomnik dedykowany prawem i zasłużonemu Honorowemu Obywatelowi tego miasta. A o tym, że tak jest odbierany przekonałam się parę razy, kiedy mi przyszło wycieczki po mieście prowadzić. Wycieczki spoza miasta….
Renata Ochwat
Ps. Właśnie minęło dziesięć lat od chwili otwarcia wschodniej część zmodernizowanego bulwaru nad Wartą. Patrzcie państwo, to już dziesięć lat…..
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.