2021-08-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Wróciłam w nocy z Paradyża i na ulicy swojej zastałam zastanawiającą scenę. Kiedy już usiadłam i pomyślałam, wszystko ułożyło się w jedną sekwencję.
A było tak. Już od kilku dni widziałam Romów gromadzących się przy jednej z kamienic w moim bezpośrednim sąsiedztwie. Wczoraj natomiast było ich bardzo wielu. Stali, gadali, palili papierosy i tak przez całą noc.
Nie mogłam spać, bo w mieście niesie. Ale pies drapał jedną czy drugą nieprzespaną noc. Ważne jest to, że cały czas na naszych ulicach oglądamy zachowaną kulturę naszych sąsiadów. W tym konkretnym przypadku chodzi o obyczaj związany z żałobą. Bo jak Rom umiera, to siedzi przy nim cała bliska i dalsza rodzina. Nie zostaje sam. I właśnie coś takiego obserwowałam na własnej ulicy. Wróciły do mnie obrazki sprzed kilku poważnych lat, kiedy podobne zachowania oglądałam też w jednej z kamienic przy ul. Wybickiego. Też stały samochody na obcych rejestracjach, też Romowie dzień i noc towarzyszyli tej osobie, która Szła już na Drugą Stronę.
Romowie – lubię słuchać języka, który staje się coraz bardziej fascynująca mieszanką właśnie romani i zwrotów z polskiego lub angielskiego, bo stary język nie nadąża z przyswajaniem współczesnych pojęć. Lubię oglądać zachowania i styl. Bo to jest już chyba ostatnia tak wyrazista mniejszość etniczna na naszych ulicach. Ukraińców, jeśli się nie odezwą, nie rozpozna się po wyglądzie, podobnie jest z Rosjanami , Białorusinami, Litwinami i innymi. Natomiast Romowie się wyróżniają.
No i jeszcze jedna rzecz jest ciekawa – właśnie owe obyczaje związane z momentami styku – jak ślub, jak moment śmierci, jak urodziny dziecka. Od niedawna można zobaczyć zimą małe romskie dziewczynki ubrane w ciepłe kombinezony – czyli w spodnie. Bo jak mi tłumaczyli znajomi – one jeszcze mogą. Ale jak panna osiąga odpowiedni wiek, to już nie ma mowy o żadnych spodniach czy innych wynalazkach modowych. Takich rzeczy jest wiele. Nie ma co prawda już cygańskich taborów, ale wspomnienie o nich jest przywoływane sukcesywnie. Dlatego też myślę, że coraz bardziej nieciekawe miasto nad trzema rzekami właśnie przez tę diasporę jest jeszcze do zniesienia. A teraz z drugiego kątka. Otóż z lekką zgrozą przeczytałam, że w mieście z pracy zrezygnowali ratownicy medyczni. Zgroza spowodowana jest tym, że zwyczajnie wiem z autopsji, jak oni pracują, jak ciężka i bywa niewdzięczna jest to praca. Mam ciężko chorego ojca, do którego nie raz, nie dwa wzywaliśmy pogotowie. Zawsze przyjeżdżał pan ratownik czy pani ratownik. A tu masz, nie ma dla nich kasy na wynagrodzenia. To straszne, kiedy tak się dzieje, jeśli chodzi o ludzkie życie. Zobaczymy, jak ten spór, jak ta trudna i nietrudna w gruncie rzeczy spraw się zakończy. Wstyd to jednak trochę za lekkie słowo w tym kontekście.
Renata Ochwat
Ps. 96 lat temu – podczas robót ziemnych na Starym Rynku, w sąsiedztwie północno-wschodniego narożnika katedry, odkryto fundamenty średniowiecznego kościoła św. Jana i szkoły. Jak pokazują badania, które były przeprowadzona potem, w trakcie następnych lat oraz zupełnie niedawno, może to wcale nie był ten kościół? Archeologia to jednak pasjonująca nauka jest…
Bo tak naprawdę tylko to nam zostaje. Mamy bowiem wykluczenie komunikacyjne i białą plamę informacyjną.