2021-09-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jak co roku z fascynacją obserwuje, jak na moim jeszcze niekoniecznie najpiękniejszym podwórku przebarwia się wino. Idzie jesień, moja najbardziej ulubiona pora roku.
Jesienią wszystko jest inaczej. Inaczej pachnie ziemia, inaczej pada deszcz. Człowiek zasiada w fotelu, owija się kocem i sobie czyta, albo sobie przypomina. I właśnie sobie przypomniałam, że równo 120 lat temu pastor Felix Hobus (1866-1941), proboszcz z Deszcznie i archeolog amator, zw. Schliemannem doliny Warty, odkrył na cmentarzysku kultury łużyckiej sprzed 2,5 tys. lat antropomorficzną figurkę glinianą, zwaną „bożkiem z Deszczna”.
Figurka niestety zaginęła podczas zawieruchy wojennej, istnieją tylko jej repliki. To fascynująca rzecz, prawdopodobnie wyobrażenie kobiety. Dlaczego kobiety? No bo ma dziurki w uszach, jak kobieta właśnie.
Foto figurki Bożka z Deszczna ze strony internetowej Muzeum Lubuskiego.
Było to wówczas najbardziej sensacyjne odkrycie archeologiczne Brandenburgii na terenie Brandenburgii, bo przecież trudno porównywać Bożka z Deszczna ze złotem trojańskim wykopanym i co tu dużo mówić, ukradzionym przez Schliemanna. Tak dobrze zachowane artefakty rzadko się zdarzały i zdarzają, choć jednak są.
Pastor Hobus wpisał się także innymi znaleziskami, ale to było najważniejsze. Dla mnie Bożek z Deszczna jest rzeczą absolutnie piękna. Od lat namawiam Muzeum Lubuskie, aby uczyniło z niego swój znak firmowy. Tak jak w Santoku stało się z konikiem, którego można oglądać na wystawie, ale także można sobie kupić jako wytworny wisiorek. Bo właśnie od niedawna pojawiła się taka możliwość, tyle tylko, że trzeba pojechać do Santoka.
Piszę o tym, bo dla mnie to są znaki kultury, symbole ludzkiego geniuszu, talentu i czegoś, co zostaje na zawsze.
A jak będziecie w kościele w Deszcznie, to pomyślcie o Hobusie, bo został pochowany gdzieś obok kościoła, ale dziś już nikt nie wie, gdzie.
Renata Ochwat
Ps. O Grand Prix na żużlu za 10 milionów zwyczajnie pisać nie chcę
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.