2021-10-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nie mogłam spać. Patrzyłam więc przez okno na palące się znicze przy Żabce. Myśli nie dawały mi spokoju.
Informacją dnia było to, że policja skutecznie namierzyła i złapała winnego straszliwego wydarzenia w niedzielny wieczór. Jakoś trudno przychodzi mi używać słowa wypadek, bo wypadek to to nie był. Może nie zaplanowane na zimno i tak zrealizowane zabójstwo, ale na pewno nie wypadek. Może jeszcze nie ma słowa na takie wydarzenia, może trzeba wymyśleć jakąś nową kategorię znaczeniową, ale na pewno nie wypadek.
W każdym razie zniczy i zabawek w tym straszliwym miejscu przybywało. Ludzie się zatrzymywali, rozmawiali ze sobą. Tak było niemal przez cała noc. Moi sąsiedzi o niczym innym wczoraj nie rozmawiali i nie były to przyjazne rozmowy.
Trauma cały czas trwa. Trauma świadectwa przerażającej rzeczy, która wydarzyła się w centrum cywilizowanego miasta i która sięgnęła po małą ofiarę. Ludzie zwyczajnie złorzeczą temu kierowcy, złorzeczą i życzą jak najgorzej.
Trudno się słucha takich słów nawet jak się w rozmowie nie uczestniczy. Coś złego wypłynęło na wierzch życia publicznego i to coś złego zagarnia coraz większe obszary życia.
Ludzie dyskutują, zastanawiają się, jak to możliwe, mówią – nigdy więcej, a jednocześnie pozwalają na złe zachowania, bo przecież.
Teraz całe miasto i nie tylko chyba miasto będzie czekać na ustalenia biegłych i postawienie winnego przed sądem. Już padły w przestrzeni publicznej żądania jak najwyższej kary. Tylko co to zmieni? Obawiam się, że nic. Dlaczego tam myślę? Ano dlatego, że już wczoraj znów ktoś pędził jak wariat, znów ktoś parkował na pasach, znów ktoś miał i ma wszystko gdzieś.
Jak mówią filozofowie – taka ludzka natura, co zrobisz. No tak. Taka ludzka natura.
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.