2021-11-03, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Szłam sobie wczesnym rankiem do pracy. Byłoby pięknie, gdyby nie warczące ustrojstwa do sprzątania chodników.
Jakby to powiedział Kazimierz Pawlak – Najdejszła wiekopomna pora… znaczy się jesień, jaką ja lubię najbardziej. Mokra, mglista, chłodna. Uwielbiam łazić wcześnie rano w taki czas. I w tym łażeniu od lat przeszkadzają mi jeżdżące ustrojstwa, które hałaśliwie i mimo wszystko nieskutecznie sprzątają liście z chodników. Rozumiem, że czas sprzątaczy z brzozowymi miotłami uplecionymi gdzieś przez jakiegoś warciańskiego chłopa bezpowrotnie minął, ale te urządzonka, co to mają niby sprzątać, też jakoś sobie z tym rady nie dają, a jedynie tak stuprocentowo na bank generują hałas.
No i właśnie okazuje się, że miasto przystępuje do sporządzenia aktualizacji mapy hałasu między innymi po to, aby reagować i zapobiegać głośności w przestrzeni publicznej. Mało kto bowiem zdaje sobie sprawę z tego, że hałas, jak i światło są także śmieciami, które wpływają na nasz dobrostan, na naszą kondycję.
Mamy już w mieście miejsca zaśmiecone światłem. Do tych sztandarowych i łatwo uchwytnych należą bezsprzecznie Kwadrat oraz park Siemiradzkiego. Jaskrawe białe światło takim natężeniu działa odstraszająco na ptaki i inne mniejsze zwierzęta. Odkłada się także w ludzkich głowach.
Teraz zobaczymy, gdzie znajdują się najbardziej zaśmiecone hałasem miejsca w mieście. Pokazać ma to aktualizacja. Na pewno nikt nie zakwalifikuje do takich miejsc mojej ulicy, na której odbywają się regularne ściganki ryczących samochodów i takowych motocykli. Bo to rzecz jest, co prawda, powtarzająca się co jakiś czas, ale nie permanentna.
Będę mocno czekać na te aktualizację. Potem się przejdę po miejscach zakwalifikowanych jako hałaśliwe. Ciekawe, czy moje postrzeganie właśnie miejsc głośnych pokryje się z tymi zakwalifikowanymi przez urzędników. Zobaczymy.
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 110 lat od chwili, gdy w żeńskich szkołach ludowych [Mädchenvolksschulen] w mieście wprowadzono lekcje gospodarstwa domowego. No tak, zasada trzech K w pruskich szkołach była bardzo żywa, teraz ma się ożywić w polskich powszechnych, choć nazywa się jakby w polszczyźnie średniowiecznej….
Bo tak naprawdę tylko to nam zostaje. Mamy bowiem wykluczenie komunikacyjne i białą plamę informacyjną.