2021-11-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Sto trzy lata temu Polska wróciła na mapę i do świadomości Europy. To powinno być radosne święto nas wszystkich.
Sto i trzy lata mija właśnie od wywalczenia sobie niepodległości. Szkoda tylko, ze w tym zachwycie wszyscy albo większość zapomina, skąd się wzięły owe 123 lata niewoli, co doprowadziło do tego, że sąsiedzi rozegrali dumną i bladą Rzeczpospolitą jak małego przedszkolaka oraz na ile sami sobie byliśmy winni. Jakoś nikt nie chce o tym pamiętać. No cóż. Taki przywilej święta.
Zatem świętujmy odzyskanie Niepodległości. Na szczęście w Mieście nad trzema rzekami jest sporo różnych możliwości świętowania. Bo można pójść na najbardziej polski z polskich koncertów, czyli na koncert Chopinowski, na którym zabrzmią dwa na dwa napisane przez Fryderyka Chopina koncerty fortepianowe (w kolejności opusowej, a niechronologicznej). Można pójść do Książnicy Wojewódzkiej, tam słowo i muzyka oraz inne wydarzenia związane z listopadowym świętem. Można pójść na wydarzenie sportowe.
Każde z tych jest czymś ciekawym, czymś pozbawionym patosu i koturnów, na których tak lubią inni stawać.
Zawsze można opracować naszą własną rodzinną tradycję, jak choćby wycieczki patriotyczne, jakie przed laty uskuteczniała moja rodzina. Jechaliśmy gdzieś nieopodal, w jakieś ciekawe miejsce, potem wracaliśmy do domu, gdzie dyżurny domownik odpowiadał za obiad. Na deser były rogale świętomarcińskie prosto z Poznania.
Nie trzeba ryczeć o miłości do ojczyzny, nie trzeba wywrzaskiwać haseł a potem zachowywać się tak, że wstyd. Można spokojnie, ale i radośnie spędzić ten wyjątkowy dzień. Wyjątkowy, ponieważ tak bardzo mało mamy w naszej historii radosnych wydarzeń. Bo co święto, to czegoś nieudanego – powstania – listopadowe, styczniowe, warszawskie – celebrowane z lubością i pietyzmem, ale jednak zakończone klęskami. Warszawskie szczególnie wielką klęską było. Nie obchodzi się dziś zakończenia II Wojny Światowej, bo jakoś trudno przełknąć tę kluskę, że jednak z Armią Czerwoną to zwycięstwo w dużej mierze przyszło. Nie pamięta się w generalności o wygranych powstaniach śląskich i wielkopolskim, bo …. I tu każdy sobie wstawi, co chce.
Zatem – niech ten 11 Listopada będzie radosny, będzie rodzinny, będzie dedykowany ojczyźnie ale bez ryków, wrzasków, flar i innych takich znanych z telewizji, bez nienawiści wobec sąsiada, bez szeregowania, kto lepszy, a kto gorszy. Niech będzie na miarę tego naprawdę ważnego w dziejach dnia.
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.