Będzie remont dworca, tylko po co

2021-11-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Mija coś z dziesięć lat od ostatniej przebudowy dworca kolejowego i znów ktoś planuje kolejny remont. Mnie nurtuje pytanie – po co?

Pociąg znów nie wyjechał, bo coś tam. Pojechał autobus zastępczy. Wcześnie rano nie udało się kupić biletów na daleką trasę, bo kasa nieczynna. Po co ma działać dla mikrogarsteczki podróżnych. Nie można skorzystać z toalety, bo jakoś ostatnimi czasu jest nieczynna. Szczęściem działa automat do biletów na połączenia lokalne oraz automat z niekoniecznie podłą w ostateczności kawą. Tak wygląda życie dworca kolejowego Gorzów Wielkopolski Centralny. Te inne, też z Gorzowem w nazwie to jakieś smutne wiaty bez niczego.

Zatem ze zdziwieniem przyjęłam informację, że znów będzie remont tego centralnego. Nie bardzo rozumiem, po co. Bo co to zmieni w komforcie podróżnych – nic zapewne. Bo nie zmieni się liczba połączeń, nie przybędzie dodatkowych dalekobieżnych pociągów, nie pojawią się nowe-stare linie, takie jak do Myśliborza czy Rudnicy, bo przecież nikt nie zapowiada ich odbudowy i przyzwyczajania ludzi do korzystania z ekologicznych połączeń, jakimi są koleje.

Niby dworzec zyska nową twarz, z lekka futurystyczną, ale po co? Myślę, że znacznie pilniejszymi rzeczami jest odtworzenie połączeń, sprawienie, aby pociągi jeździły punktualnie, dołożenie nowych pociągów, lepsze skomunikowanie z Berlinem via Kostrzyn. Co z tego, że dworzec będzie teoretycznie piękny, kiedy nadal będzie nie bardzo wiadomo dla kogo i po co.

Marudzę o tym, bo korzystam tylko z transportu publicznego (z niewielkimi wyjątkami, jak mnie kto zabierze swoim samochodem), jestem praktykiem i takie pozorowane gesty mnie strasznie irytują. Mało tego, irytują też innych i oni się zwyczajnie przesiadają do własnych aut i auteczek.

Po co wielkie dworce, centra przesiadkowe, jak komunikacja publiczna nie spełnia swojej podstawowej roli – komunikowania właśnie.

roch