2021-11-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Mieszkańcy osiedla Europejskiego nie chcą zbiornika retencyjnego, który miałby powstać kosztem zieleni. Miasto uspokaja, że nie powstanie. Ale jakoś urzędnikom ludzie nie chcą wierzyć.
Zbiornik ma być i koniec. Tak można byłoby streścić to, co się dzieje w kwestii kawałka zielni przy ulicy Ryskiej. Mieszkańcy nie chcą wycinki drzew, magistrat uspokaja, że nie będzie, a zbiornik powstanie tam, gdzie ich nie ma. Natomiast drzewa są oznakowane, bo się je ewidencjonuje.
Wiem od znajomych, że nikt tych słów urzędników nie bierze na poważnie. A dlaczego? A mianowicie dlatego, że niestety, urząd nie dotrzymuje słów publicznie wygłaszanych. Tak było w przypadku skwerku przy Łaźni, gdzie cudem i rzutem na taśmę udało się ocalić krzewy, ale i tak powstało lotnisko z pomnikiem, którego miało tam nie być. I ja wciąż czekam na obiecany przez arogancką urzędniczkę na obcasach spacer, bo miało tam być tak pięknie, że nawet ja, stały malkontent, będę zachwycona.
Tak było w przypadku rewitalizacji Kwadratu, który zmienił się w bezduszne, industrialne miejsce z krzywymi chodnikami i milionem świateł.
Tak było w przypadku rewitalizacji parku Kopernika, gdzie ktoś „inteligentnie” posadził młode drzewa w taki sposób, że dziś nie żyją.
Jak dołożyć to coś, co się wyprawia w parku Wiosny Ludów….
I tak dalej, i tak dalej.
Jak do tego dołożyć jeszcze obecność urzędników w sadzie z renetami landsberskimi, gdzie w rzeczywistości ich nigdy nie było i nie ma, to co się dziwić, że mieszkańcy przestają i przestali wierzyć w zapewnienia magistratu.
Smutne to jest. Smutne, bo od coraz większej liczby ludzi słyszę, że nie tak to miało wyglądać. Ano nie tak…
roch
Ps. Dziś mija osiem lat od chwili, gdy w Herfordzie, z udziałem m.in. władz Gorzowa, odbyło się pożegnanie Landsberczan, ostatnich działaczy BAG, a następnie Fundacji Landsberg, która zakończyła działalność.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.