2021-12-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
To już 40 lat mija od wydania Wzorców dzieciństwa, moim zdaniem najważniejszej dla Landsbergu/Gorzowa książki. I co?
Dokłanie 40 lat temu wyszło jedyne tłumaczenie „Wzorców dzieciństwa” Christy Wolf i dokładnie 40 lat temu odbyła się dyskusja na temat tej niezwykłej biografii. W nieistniejącym już MPiKu to się odbyło. Byłam wówczas mocno za smarkata, nie miałam kompletnie takiej wiedzy, zresztą, nie mieszkałam wówczas w mieście nad trzema rzekami, aby być obecną. Myślę zresztą, że nikt by mnie nie wpuścił na tak szacowną dyskusję na temat książki do której trzeba dorosnąć.
Bo do Wzorców, jak do dobrej wytrawnej prozy trzeba dorosnąć. To nie jest zwykły pamiętnik, który się bierze do ręki i czyta w tramwaju. To wysmakowana proza, bardzo osobista z eseistycznym zacięciem, z lekka filozoficznym podejściem do rzeczywistości.
Mnie urzekła i urzeka, dlatego od czasu do czasu czytam sobie kawałeczkami, bo na tym polega także smakowanie wybitnej prozy, a za takową mam Wzorce.
Wiele razy pisałam, że ma to miasto szczęście – ułomne, ale jednak, do tego, że właśnie o nim powstała taka książka. No i druga, w konsekwencji chronologicznej, pierwsza, czyli Rubież –western na Dzikim Polskim Zachodzie, jak o tych ziemiach pisze prof. Beata Halicka.
A Wzorce, a Wzorce zwyczajnie smakują jak wermut, bo tam zresztą jest i o landsberskich ziołach, tych, które nadal rosną w gorzowskich rowach. Wzorce smakują piołunem – jak opowieść o spalonej synagodze, w końcu smakują kurzem, jak szara i zakurzona droga z Berlina Wschodniego do Gorzowa, po której pisarka wraca do ukochanego miasta w latach 70. ubiegłego wieku.
To już 40 lat minęło. Przydałoby się nowe tłumaczenie…. A z drugiej strony – dla kogo?
roch
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.