2022-01-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Omijam jak tylko mogę gorzowskie parki, bo po każdych zmianach robią się gorsze. Tak też będzie z parkiem Wiosny Ludów.
Jak się chodzi za dnia, to nie widać tych wszystkich świecących punktów, podświetlanych schodów z ławkami na każdym podeście, podświetlonego stawu. Dlatego też doznałam czegoś na kształt mocnego zadziwienia, kiedy wczoraj przechodziłam obok.
I znów jest to, co w parku Siemiradzkiego. Nadmiar światła, jakby projektanci nie pamiętali lub zwyczajnie nie wiedzieli, że nadmiar światła jest śmieciem.
Powiem tak, ani mnie to nie zdziwiło, ani nie zirytowało. Przyzwyczaiłam się już, że jak coś w mieście się robi, to absolutnie wbrew panującym wszędzie trendom, gdzie się przywraca naturę, gdzie wraca się do mineralnych podłoży, gdzie wyprowadza się nadmiar światła z przestrzeni publicznej. Gorzów, miasto nad trzema rzekami musi inaczej. Skoro musi, to trudno. Był kurnikiem, teraz staje się mega oświetlonym kurnikiem.
I kolejny raz powiem, że w dobie, kiedy ceny energii osiągnęły kosmiczne pułapy, kiedy naprawdę trzeba oszczędzać prąd i wszystkie one nośniki, robienie czegoś takiego jest …. Każdy sobie powie, czym jest.
Nie będę tam chodzić.
I z drugiego kątka. 65 lat temu z impetem przystąpiono do odgruzowywania miasta. Tak naprawdę centrum do 1956 roku leżało w ruinie i jakoś nikomu to za bardzo nie przeszkadzało. Dopiero potem prace nabrały postępu i powstało osiedle bloków w miejsce przepięknej secesyjnej zabudowy, którą jakby się uprzeć, można było odtworzyć. Ale kto by tam dbał o poniemieckie….
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.