2022-01-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
A jednak kolejny przetarg. Miasto uparło się wybudować centrum przesiadkowe, ale chyba nie wie komu ono jest potrzebne.
Od lat wiem, że ludzie, którzy zajmują się koleją – nie jest ważne na jakim szczeblu - zwyczajnie nie wiedzą, czym się zajmują. Na pewno nie jeżdżą pociągami, nie korzystają z infrastruktury kolejowej, ba, nawet nie wiedzą, że pociągi powinny być skomunikowane. Skąd o tym wiem? Z najlepszego źródła, jakim jest autopsja, czyli bezpośrednie doświadczenie. Od zawsze bowiem jeżdżę wszędzie pociągami, teraz właściwie już tylko pociągami, bo komunikacja autobusowa dramatycznie się zmniejszyła i to wbrew obietnicom pewnej partii, że komunikacja publiczna dojedzie do nawet najmniejszej dziury w kraju.
No i dlatego z rozbawieniem obserwuję wysiłki miasta dążące do wybudowania wypasionego centrum przesiadkowego. Będzie zatem kolejny przetarg. Ma być jak w bajce. Tyle tylko, że ciągle pozostaje w mocy pytanie – komu to ma być potrzebne?
Mnie, jako stałej pasażerce, takie centrum do niczego nie będzie potrzebne. Mnie potrzebne są pociągi tak ustawione, żebym na połączenie do Berlina w Kostrzynie nie musiała czekać godzinami. Mnie są potrzebne pociągi do Poznania, które będą tam jechać w okolicach dwóch godzin, a nie czterech. Mnie są potrzebne toalety na dworcu – którego też nikt nie chce wyremontować. Mnie jest potrzebna informacja kolejowa, która będzie żywym, kompetentnym człowiekiem a nie jakimś komputerowym botem. Mnie jest potrzebna czysta, zielona przestrzeń przed dworcem, a nie kolejne kilometry kamienia i czegoś jeszcze. Mnie jest potrzebna dobrze działająca sieć połączeń i zelektryfikowana linia do Krzyża.
To są priorytety. A nie jakieś wydumane centrum przesiadkowe dla tej garstki podróżnych, która jeszcze została. Jeśli bowiem dalej będzie to wyglądać, jak wygląda, jak mój katalog potrzeb podstawowych, to z kolei korzystać będą jedynie tacy jak ja, którzy z jakichś przyczyn nie mają prawa jazdy i swego samochodu. A tych będzie coraz mniej.
Może zamiast porywać się na jakieś centra przesiadkowe warto w końcu po latach doprowadzić do remontu kładki na moście kolejowym. Może warto pomyśleć o czymś na Zawarciu, bo tam psia budka jest i okropny, walący się i popaćkany budynek – jakiś chyba magazyn.
Może tak urzędnicy magistraccy spędzą tydzień na korzystaniu z dobrodziejstw kolei i zrozumieją w końcu, o co w tym wszystkim chodzi. Mamy już dużo „upiększeń” w mieście, ot choćby ta straszliwa landara naprzeciw Czerwonego Kościoła. Może już dość tych wynalazków...
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 13 lat od chwili, gdy w Książnicy Wojewódzkiej odbył się pierwszy od 20 lat koncert Don Wasyla w Gorzowie, który pogodził się z gorzowskimi Romami. Drobne sprostowanie – nie pogodził się, a pozwolono mu wystąpić. Raz.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.