2022-01-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Pojawiły się drzewa na Chrobrego. Pojawiły się schody wiodące do parku, a o drugich do innego parku po prostu zapomniano.
Powiedzieć ręce opadają, to za mało. Powiedzieć, śmiech przez łzy, to też nie wystarczy. Chciałoby się powiedzieć – co tu się wyczynia, bo w szacownym portalu gwary młodzieżowej to chyba nie za bardzo.
Ręce mi ostatecznie opadły, kiedy popatrzyłam na odłażącą farbę na białych chyba tylko z napisu w urzędniczych kwitach meblach w Parku Róż. Jeszcze bardziej, kiedy przeszłam się tymi nieszczęsnymi, nie bardzo wiadomo dla kogo schodami od ronda do parku Wiosny Ludów. Nie dość, że niefunkcjonalne, to zwyczajnie źle wykonane. Jak kto ma problemy z błędnikiem – a ja od kilku lat mam – to zwyczajnie nie da rady z tą falującą architekturą i w dodatku bez odwodnienia.
Potem przyjrzałam się parkowi Siemiradzkiego. No i co? O świetle mega prześwietlonym już pisałam wiele razy. A teraz przyszła pora, żeby napisać o zapomnianym wejściu do tegoż parku od ulicy Drzymały. Stoi sobie taka niegdyś ładna konstrukcja i woła o zmiłowanie boskie.
No i czas przyszedł też na spojrzenie na deptak, tylko z definicji deptakiem będącym. Bo auta i auteczka już zdążyły rozjechać płytki i pięknie tam wszystko brzęczy i trzeszczy, kiedy coś jedzie.
Kolejne coś to klony zasadzone na Chrobrego. Cieniutkie i wiotkie, w malusich otworkach, bez nawodnienia. No nie wróżę im długiego życia, zwłaszcza że nasycenie chamstwa w mieście rośnie. Szkoda, że los wisienek piłkowanych niczego nikogo nie nauczył.
I tak można w kółko i wciąż. Zwyczajnie ręce opadają, kiedy się myśli o tym wszystkim. Bo ile można prosić, apelować, pokrzykiwać? Jakoś tak się porobiło, że za co się magistrat nie weźmie, to same niedoróbki wychodzą. Przecież to zwyczajnie przykre jest. Przykre i smutne, że taki wykoślawiony świat nam się tu tworzy. Po prostu ręce opadają.
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.