2022-03-01, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nieformalnym sztabem pomocy Ukrainie jest restauracja Wiktorii Koronienko przy Chrobrego. Ale nie tylko tam mnóstwo ludzi pomaga.
Już nie odzież, ale leki, środki medyczne, higieniczne i agregaty oraz żywność – to jest najbardziej pilne. I małe zabawki dla dzieci. Bo one najbardziej cierpią.
Nie mogę spać, nie mogę myśleć spokojnie, boli mnie, że cała pomoc z mojej strony to pieniądze przekazywane na sprawdzone konta albo pakowanie paczek. Śledzę, gdzie i co można zrobić. Wszyscy tak mamy. Dookoła słychać tylko rozmowy o Ukrainie i wojnie, jaką rozpętał kolejny gad w ludzkiej skórze. Do Gorzowa dotarły dzieci z ogarniętego wojną kraju. Zespól Buziaki kupił dla nich lodówkę, bo to była pilna potrzeba. Marcin Ciężki wyszedł na ulicę i zbiera leki.
Większość z nas pomaga, jak tylko może. Oczywiście są i tacy, którzy się z tego naśmiewają, bo przecież po co pomagać, bo …. E, nie będę głupot powtarzać. Ważne, aby pomóc, skutecznie. A przynajmniej zrobić wszystko, co można. Bo będzie i po nich. I po nas.
Powtórzę – leki, środki opatrunkowe, żywność, zabawki dla dzieci i kasa na broń. Tego przede wszystkim potrzeba.
Renata Ochwat
Ps. I żeby nie zwariować z tej zgryzoty - 55 lat temu likwidowano komunikację tramwajową na ul. Warszawskiej, od Podmiejskiej do Janic. Była to jedna z najstarszych linii tramwajowych, uruchomionych w 1899. Prowadziła do parku i restauracji Hopfenbruch (Chmieliniec), ulubionych miejsc rekreacyjnych landsberczan. Po wojnie była to linia tramwajowa nr 2, która została skrócona do Szpitala Miejskiej, dalej zastąpił ją autobus ówczesnej linii nr 103, tory i trakcja napowietrzna, które kończyły się na wysokości dzisiejszej ul. Parkowej, zostały z czasem rozebrane.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.