2022-03-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Wojna nie chce odejść. W pomoc braciom angażuje się coraz więcej różnych instytucji. Zbiórki i aukcje przedmiotów codziennego użytku zaczyna wspierać kultura.
Już za tydzień w Filharmonii Gorzowskiej najpierw koncert z Mozartowskim repertuarem w wykonaniu sióstr Olgi – sopran i Natalii Pasiecznik – fortepian – wybitnych artystek pochodzących z Ukrainy. A następnego dnia koncert charytatywny z całym dochodem przeznaczonym na pomoc właśnie ogarniętej drapieżczą, morderczą wojną Ukrainy. Panie Pasiecznik wykonają ludowe pieśni ukraińskie oraz pieśni do słów najbardziej znanych poetów ukraińskich.
Cały dochód – bo pani Olga pasiecznik dostaje honorarium w wysokości 10 zł. Podkreślam to, bo w przestrzeni publicznej już pojawiają się informacje o koncertach charytatywnych z udziałem znanych nazwisk, które nie dość, że dostały olbrzymie pieniądze, to jeszcze się obecnie publicznie żrą o to, kto komu coś przypisał. Określić to jako gorszące, to mało. No, niech tam.
W każdym razie pani Olga Pasiecznik, przepiękny sopran wystąpi po raz kolejny i zaśpiewa na rzecz swojej ojczyzny. Tak też można i trzeba.
A potrzeby są cały czas ogromne i będą ogromne. Bo każdy, kto śledzi, co tam się dziej, widzi, że okupant (sorry znajomi Rosjanie tu żyjący, ale inaczej nie mogę), zachowuje sią jak stereotypowy ruski żołdak. Strzela do obiektów cywilnych, morduje cywilów, strzela w zabytkowe i wpisane na światowe listy miejsca na Ukrainie. Zachowuje się tak, jak wobec nazistowskiego okupanta po 1941 roku. Jeszcze do wtorku wzruszały mnie obrazki młodych chłopaków karmionych przez Ukraińców i dzwoniących dzięki ich uprzejmości do mamy w Rosji. Teraz przestało mnie to wzruszać. To ich rodzice popierali reżim i jak pokazuje Centrum Lewady, nadal 64 procent ich popiera.
Wracając do koncertu, to niezwykły projekt. Niezwykły i mocno wzruszający.
Renata Ochwat
Ps. I żeby nie zwariować. W sobotę w Słowiance Memoriał Jerzego Kułaczkowskiego. Bo to już rok, jak Go z nami nie ma. Szlag. Wiele razy gadaliśmy z Jurkiem o Ukrainie. Wiele razy planowaliśmy razem wyjazd. Miałam mu pokazać mój ukochany Lwów, mieliśmy pospacerować po Żółkwi….. Mimo tej cholernej wojny cały czas o Nim pamiętam.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.