2022-03-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Po dłuższej przerwie poszłam wczoraj na spacer. I powiem tak. Kiedyś to naprawdę było ładne miasto. Z silnym akcentem na było.
Najpierw poszłam się pogapić na skwer malarzy. I co? No i nowy układ ulicy Chrobrego jest znacząco wyższy w stosunku do skweru. Oznacza to, że będzie z łatwością można napluć na kapelusz Mistrza Jana Korcza. Co mnie ciekawi – jak zostanie rozwiązane zejście z tego paskudnego kamiennego szlaku na skwerek, bo tam uskok powstał całkiem spory, kamienie, te stare, leżą wydziabane, płotki okalające rzeźbę powyginane leża sobie gdzieś tam.
Powiem tak – mnie oburza taka ingerencja w przestrzeń. Oburza mnie nieszanowanie tego, co było ładne i wpisało się już w przestrzeń kulturową miasta.
No ale idźmy dalej. Dochodzimy do skrzyżowania i ty – panie Dziejku, przecież tu nie będzie ani odrobiny zieleni. Ani odrobiny oddechu dla spieczonych oczu i płuc. Ja wiem, że gadanie o zieleni, jej braku jest kompletnie nie na czasie, bo pięć tysięcy razy ważniejsze rzeczy się dzieją. Ale skoro tu powstaje z trudem i mozołem jakaś jakość, to szkoda bardzo, że w kompletnie starym stylu. Bo ciężka, przywalona kamieniami i zalana asfaltem. Podczas gdy w całej Europie i co światlejszych polskich miastach się od takiego kamienno-betonowego sznytu odchodzi.
Powiem tak, zwyczajnie sobie nie wyobrażam, jak tu będzie, kiedy zacznie się lato. A ostatnimi czasy lata dość gorące i dolegliwe bywają. Zresztą nie tylko ja się obawiam. Bo już od wielu mieszkańców ulicy Chrobrego słyszałam, że coraz bardziej przeraża ich właśnie ten kamienny wąwóz, w jaki się ulica zamieniła.
A jeszcze do niedawna to jednak było ładne miasto. Z zielenią, z ławeczkami. No cóż. Stara prawda się potwierdza – o gustach się nie dyskutuje. Tylko szkoda bardzo, że gust z Koziej Wólki zapanował akurat tutaj….
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija dokładnie 65 lat od chwili, gdy się okazało, że wojska radzieckie zajmowały w Gorzowie około 300 mieszkań o łącznej powierzchni 6063 m2. No tak….
Bo tak naprawdę tylko to nam zostaje. Mamy bowiem wykluczenie komunikacyjne i białą plamę informacyjną.