Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2025

No i już wiadomo, co powstanie obok placu Grunwaldzkiego

2022-03-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Ma tam powstać osiedle. Jakie, na razie nie wiadomo, ale będzie. Poprzedni właściciel chciał bloków ustawionych w literę L.

medium_news_header_33084.jpg
fot. Jan Delijewski

Najpierw działka przy samym placu Grunwaldzkim została wyczyszczona ze starych topoli, bo ponoć chore. Nie przyjęłam tej diagnozy, bo w tym mieście wszystkie wycinki prowadzi się pod hasłem – sanitarne cięcia, cięcia starych drzew. Potem okazuje się, że owe sanitarne służyły przygotowaniu placu budowy pod coś. Tak samo stało się i teraz. Na działce między Sądem Administracyjnym a placem Grunwaldzkim ma powstać kondominium bloków mieszkalnych połączonych z jakimiś usługami lub handlem. No i mają tam dosadzić drzewa. Na wizualizacjach poprzedniego właściciela wyglądało to strasznawo. Blok, jak blok, pasujący do XIX-XX-wiecznych kamienic jak pięść do nosa.

Szkoda, że zamyka się historyczny plac jakimiś budynkami. Szkoda, że wszędzie muszą stawać nowe bloki. Szkoda tym bardziej, że akurat ten plac ma znaczenie nieco szersze i ważniejsze, niż inne place w mieście.

Jak ma być teraz? Na razie nie wiadomo. Ale jak się patrzy na większość realizacji w tym mieście, to raczej niczego udanego raczej nie trzeba się spodziewać.

Mnie zastanawia tylko jedno. Coraz większa niechęć do zieleni, coraz większa konieczność zagęszczania zabudowy, bez dbania o historyczny, bardzo zresztą przejrzysty układ urbanistyczny, bez dbania o komfort już mieszkających tu ludzi. Przecież miasto to nie tylko bloki i samochody. To także skwerki – jak ten oszpecony, a onegdaj śliczny przy Kłodawce, ten z malarzami. Ech, zresztą cały czas piszę o tym ja, piszą ludzie na forach społecznościowych i nic z tego nie wynika. Miasto przestało się liczyć z mieszkańcami i tyle w temacie.

A teraz z drugiego kątka. Minął trzeci tydzień okrutnej wojny w Ukrainie. Nadal potrzeba żywności, ale pojawiła się nowa potrzeba. Bo choć w co niektórych województwach dzieci ukraińskich do szkół się nie zamierza przyjmować, to u nas tak nie ma. Zatem potrzeba przyborów szkolnych. I znów wielka prośba – nie połamane kredki i bure zeszyty, a takie ładne, które są w sklepach papierniczych. Można kupić trzy zeszyty lub jedne kredki, ale nowe i kolorowe, bo tym dzieciakom odrobina radości na każdym etapie jest potrzebna. I zbierają to wszyscy, wszystkie punkty pomocy w mieście.

Renata Ochwat

Ps. Dziś mija 40 lat od chwili, gdy w nowym budynku przy ul. Hawelańskiej 9-10 otwarto księgarnię wojewódzką im. Włodzimierza Korsaka. Była to największa księgarnia w mieście i prawdopodobnie w przedsiębiorstwie „Dom Książki” w Zielonej Górze. Jej powierzchnia handlowa i magazynowa (250 m kw) była równa powierzchni obu najbardziej uczęszczanych księgarń w mieście przy ul. Sikorskiego i Chrobrego.  Placówka otrzymała staranny wystrój, zaprojektowany przez Mieczysława Rzeszewskiego (1931-2005), a metaloplastykę wykonał Eugeniusz Karnia (1932-1992). Od początku lat 90. była to prywatna księgarnia Lidii Głowackiej i Marii Wasiuczonek, zlikwidowana w grudniu 2014 r. Powód – wysoki czynsz, którego jakoby nie można było obniżyć. No cóż, tam, gdzie likwiduje się księgarnie, budzą się demony.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x