2022-03-21, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Ma się nazywać Ruski, czy też ma się nazywać inaczej? Tak wielka historia odciska się na małych rzeczach. I nierzadko są to rzeczy zastanawiające właśnie.
Wojna w Ukrainie trwa już miesiąc. I powoduje, że ludzieńkom zaczynają się otwierać oczy na rzeczy, na które by nigdy nie zwrócili uwagi. Ot choćby – Ruski Stawek. Nazwa od zawsze, czyli od zakończenia II wojny światowej, funkcjonująca w świadomości gorzowian. Niektórzy być może nawet nie wiedzą, gdzie ów akwen się znajduje, ale nazwa jest.
I trzeba było dramatu i okrucieństwa urządzonego przez Rosjan w Ukrainie, aby się ludzie zaczęli zastanawiać nad nazwą, w istocie nad świadomością językową. Nagle zostało postawione pytanie, czy chcemy mieć w mieście ów Ruski Stawek.
Nigdy dotąd, przy kolejnych falach derosjanizacji nikt nie zwrócił uwagi na te nazwę. Czepiano się Walczaka, pomnika na placu Grunwaldzkim, generała Berlinga i paru innych wątpliwych bohaterów, a Ruski Stawek sobie był i miał się więcej niż dobrze. Bo nikt o nim nie pamiętał, ani nikomu za bardzo nie przyszło rugować tej nazwy z powszechnego obiegu.
Aż tu w końcu – jest. Podniosły się głosy, nie mnie oceniać czy słuszne, że pora zawalczyć o zmianę. Bo na fali tego, co Rosjanie czynią braciom Ukraińcom, nie powinno być tej nazwy, ani niczego, co kojarzy się dobrze z Rosją.
Powiem tak, mnie polonistce jest dziwnie, że dopiero straszliwa wojna spowodowała wyostrzenie słuchu językowego rodaków na takie obojętne pozornie nazwy. Dziwnie, ale i całkiem przyjemnie. Nie bardzo, co prawda, wiem, jak usunąć z powszechnego użytku takie określenie jak Ruski Stawek, ale już sama świadomość niewłaściwości tej nazwy w obecnym czasie jest czymś godnym pochwały.
Ja jestem za. Jestem za zmianą nazwy. I powiem więcej. Jak do tej pory byłam przeciw usuwaniu śladów marszu Armii Czerwonej na Berlin przez polskie i zyskane ziemie, tak teraz po tym, co ta sama Armia Czerwona wyczynia w Ukrainie, po jej bestialskich atakach na ludność cywilną – głównie kobiety, dzieci i osoby starsze – jestem za jak najszybszym usunięciem wszystkiego, co się z tym wojskiem łączy.
Istnieje pojęcie – honor żołnierza. Ta armia, która wykrwawia Ukrainę, nie zna tego pojęcia, zatem nie ma zdolności honorowej. Nie ma dla niej miejsca w cywilizowanym świecie. Sama się ustawiła w XVII wieku. A przecież zawsze można odmówić wykonania rozkazu lub działać tak, by rozkaz wydany nie był wykonany właściwie.
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.