2022-04-08, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Ocalała wisienka karbowana jeszcze nie kwitnie. Ładne drzewko i tak nie przysłoni brzydoty tego, co tu powstało.
Jeszcze nie ma ruchu, a już paskudnie to wygląda. Jasny kamień popaćkany jakimiś zaciekami. Wyłożone kamieniami torowisko popaćkane olejem czy jakimś innym badziewiem.
Nie ma ta ulica szczęścia do powojennych władz. Najpierw dosadzano tu zwykłe klony, nie te pierwotnie posadzone, kuliste. Potem władza napędzona przez dziwaczną ogrodniczkę zdecydowała, że wszystkie je wyrżnie, a w to miejsce posadzi wiotkie na początku wisienki karbowane. Miała szansę ta ulica na odzyskanie urody, ale nowe drzewka stały się od razu ulubioną zabawką miejscowych chuliganów i szybko straciły życie.
A była szansa na to, że po kilku latach będziemy mieli piękną aleję w typie tych w Japonii, że będziemy latać z aparatami i w niemym zachwycie fotografować śliczną różowo-białą chmurę unoszącą się nad ulicą.
Potem kolejna władza wydarła resztki zieleni i mamy to, co mamy.
Ale szczęściem jedna wisienka się uchowała. Hanami przy niej nie zrobimy, bo jakoś śmiesznie by to wyglądało, ale jest i jak zakwitnie, będę ją sobie podziwiać i dziwić się, że komuś zielone i ładne może przeszkadzać.
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 20 lat od chwili, gdy na budynku przy ul. Kosynierów Gdyńskich 20, gdzie mieszkała Bronisława-Wajs Papusza (1908-1987), odsłonięto tablicę pamiątkową. No i szczęściem do dziś jest.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.