2022-04-20, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Z lubością czytam o tym, że trwa balet wokół dworca PKP w najcudowniejszym mieście w całej galaktyce. Nie ma to jak dużo gadać.
I już wiadomo, że trwa dalej przetarg na remont dworca PKP, który tak naprawdę za bardzo zmian wielkich nie potrzebuje, bo wystarczy lifting oraz zrobienie toalet i gra. Ale nie, PKP czy jakaś tam ichnia agenda się uparła, że będzie remont i dawaj szukać wykonawców. Tych nie ma i chyba na razie nie będzie, bo firmy budowlane znalazły się w lekkiej zapaści z przyczyn ogólnie wszystkim znanych. Zatem balet trwa. Ciekawe jak długo potrwa? I chyba sprowadzi się do tego, że będzie gadanie, marudzenie, ogłaszanie kolejnych przetargów i nic więcej.
Natomiast rzeczywiście i na już potrzeba by było coś zrobić z otoczeniem. Bo kiedy ktoś przyjeżdża do tego najcudowniejszego w galaktyce miasta i wysiada na tzw. Centralnym, to z przerażeniem chciałby z powrotem wsiąść do pociągu byle jakiego i uciekać stąd gdzie pieprz rośnie. Bo co widać? Widać paskudny placyk z jakimiś szynami, obok stoi TOI TOI i śmierdzi okropecznie. Potem widzi zarośnięty placyk z jakąś dziwaczną i zapomnianą przez wszystkich konstrukcją. Nie ma ten ktoś ani ochoty, ani potrzeby, by odkryć, że ta dziwaczna konstrukcja to naprawdę ważne miejsce pamięci, bo poświęcone pierwszym kolejarzom, którzy dotarli do tego najcudowniejszego miasta w lutym 1945 roku i byli tak naprawdę prawdziwymi pionierami polskości. Potem widzi ulicę, po której prawie strach chodzić – bo jakieś obdrapane budynki tu straszą, bo walają się śmieci, bo Biedronkę okupują uliczne pijaczki i te niedobitki bezdomnych, które kiedyś siedziały na dworcu PKP, dziś miejscu jeszcze bardziej strasznym niż otoczenie. Jednym słowem – nagle ktoś znajduje się w pewnym koszmarze.
I do tego jeszcze dochodzi opowieść o tym, jak miasto będzie reaktywować linię nr 5. Zawsze mnie zastanawiało – po co? Bo ani tak dużo pociągów tu nie dojeżdża, aby korelować rozkład jazdy bimbek z kolejowym. Nota bene chyba to niewykonalne, bo pojęcie rozkład jazdy ze względu na notoryczne opóźnienia jest pojęciem teoretycznym.
Tak więc balet kolejowy i okołokolejowy trwa i ma się dobrze. A wystarczy tylko na kilka dni wyjechać z tego absolutnego raju, aby wszystkie te rzeczy zobaczyć z dość dużą wyrazistością.
Renata Ochwat
Ps. I tak przy okazji polskich znaków i polskich historii tego najpiękniejszego w galaktyce miasta, to dziś przypada 75. rocznica wizyty samego Władysława Gomułki w mieści. Zabawny i pajacowaty towarzysz Wiesław odwiedził miasto z okazji zakończenia Tygodnia Ziem Odzyskanych, też pokracznej skąd inąd konstrukcji. Wówczas to w mieście odbył się 40-tysięczny wiec mieszkańców Ziemi Lubuskiej. Tłum zebrał się na placu przed budynkiem przy ul. Dzieci Wrzesińskich, dziś Jagiełły 5, na terenie nazywanym wtedy Rynkiem, później placem Jedności Robotniczej. Mała dziewczynka wręczyła dostojnemu Gościowi bukiet kwiatów i powitała go wierszem. Musiała być mała, bo Wiesław sam był nieduży. Była to 8-letnia Anita Kowalczuk, obecnie Szlachciuk, wówczas uczennica SP 1. Towarzyszyli jej Zosia Kłopotowska i chłopiec o nazwisku Wnuk. Gomułka przemawiał z balkonu budynku, który był siedzibą PPR, następnie odbyła się defilada na ul. Chrobrego, która trwała godzinę i 20 min. W kolejności defilowały wojsko, milicja, ORMO, PCK, Związek Osadników Wojskowych, liczne oddziały kolejarzy oraz partyjnych, politycznych i innych organizacji; była to prawdopodobnie największa manifestacja w dziejach Gorzowa.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.