2022-06-22, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nie będzie remontu dworca kolejowego, bo nie będzie budowy centrum przesiadkowego. Bardziej bzdurnej informacji nie było od dawna.
Na kolej zawsze można liczyć. W sensie, że jak ma coś zawalić, to na pewno zawali. Po 1945 roku pociągi, które się nie spóźniają, to rzadkość, po 1989 roku istniejące linie lokalne to taka sama rzadkość. Ktoś się mocno napracował, aby w Polsce zachodniej zwinąć mnóstwo linii tak, aby upodobnić ją do Polski wschodniej. Jak kto nie wierzy, niech sobie poczyta specjalistyczne opracowania. Po 1989 roku kolej zaczęła też remonty dworców. I trochę było udanych realizacji, a trochę badziewiastych. Wśród tych badziewiastych palmę pierwszeństwa niepodzielnie dzierży Poznań Główny, ale gorzowski też dość wysoko się plasuje.
No i ostatnio jak gruchnęła informacja, że będzie remont, kolejny, dodam, w krótkim czasie, to zaczęła się dyskusja – potrzebny, niepotrzebny, celowy, niecelowy. Na pewno potrzebna jest jakaś przebudowa, bo zwyczajnie brakuje toalet – o TOI TOI przed dworcem napisali już chyba wszyscy, oraz potrzebne jest miejsce dla podróżnych czekających na pociągi, te nieliczne, które jeszcze jeżdżą.
Ale i tego nie będzie, bo magistrat zrezygnował z budowy bombastycznego centrum przesiadkowego. Co to ja uważam za celowe, bo zwyczajnie szkoda kasy na coś takiego. Dlaczego? Ano dlatego, że kolej maksymalnie zmarginalizowała Gorzów jeśli chodzi o połączenia dokądkolwiek. A dodatkowo urzędnicy bawiący się w układanie rozkładów jazdy robią to cały czas i coraz mocniej. Ostatnio na przystanku w niemieckim Kietz usłyszałam taką oto uwagę: - Jak 20 lat temu wyjeżdżałam z Frankfurtu nad Menem o 17.30, tak i teraz ten pociąg tak jeździ. A u nas co trzy miesiące zmiana. Dokładnie tak jest i co zmiana to na gorsze, bez zwracania uwagi na potrzeby i konieczności podróżnych. Trudno się zatem dziwić, że i podróżni mają dość kolei. Choć niczego innego w zamian nie maja, bo partii rządzącej kompletnie nie udał się program walki z wykluczeniem komunikacyjnym. Więcej, program sprawił, że wykluczenie się pogłębiło.
Zatem po co komu i do czego centrum? Ano dla nikogo i po nic. Ale wiązanie koniecznej przebudowy dworca z centrum jest zwykłą demagogią i tyle. Kolej zwyczajnie nie ma kasy i szukała wyjścia. Jak zwykle wynalazła głupie tłumaczenie. Ale czego się po kolei spodziewać? Ja już niczego dobrego. Choć skazana na nią jestem, to jednak niczego dobrego…
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija dokładnie 11 lat od uruchomienia po remoncie Fontanny Pauckscha. Potem zdążyła zostać zniszczona kilka razy…..
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.