2022-07-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jak był początek, musi być koniec. Dobrze, jeśli pomiędzy wydarzyło się coś, co na zawsze zostanie w pamięci.
- Polacy to fajny naród. Może macie problemy z politykami, ale fajni z was ludzie – to usłyszałam i to zapamiętam z tej podróży, która się właśnie skończyła. A usłyszałam ten tekst, oczywiście odpowiednio zmodyfikowany, kilkanaście razy od bardzo różnych ludzi. Pierwszym był obywatel Gran Canaria spotkany w samolocie, który koniecznie chciał pomagać mi z walizką, potem sympatyczne małżeństwo z Australii na ławce pod Akropolem, potem jeszcze parę innych osób, aż w końcu miły Hiszpan, który siedział obok mnie w kolejnym samolocie.
Widać musi tak być, skoro ludzie rozsiani po całym globie deklarują sympatię do nas, co to nam się wydaje dość dziwną rzeczą, bo jako narodek wcale tacy wspaniali nie jesteśmy.
Między innymi po to się podróżuje. Po to, aby pogapić się na nowe, zjeść coś innego, zaskoczyć się czymś nieznanym i właśnie, aby usłyszeć takie lub inne słowa. Niestety, każda podróż ma kiedyś koniec, czasem wcześniej, czasem później, ale zawsze.
Z oddali podróży zresztą widać lepiej to, co w trawie lokalnej piszczy. A piszczy coraz bardziej, bo lokalną trawę dotyka choćby kwestia zieleni, która staje się bardzo paląca, dotyka kwestia tramwajów, które ponoć lada moment mają wrócić na Piaski, kwestia Szlaku Królewskiego też.
No i właśnie. Szlak królewski. To piękny przykład, jak niezbędne są lekcje nie jakichś tam hitów w szkołach, a lekcje regionalizmu oswajające z lokalną historią w wymiarze chronologii wypadków, ale i kultury, bo pojęcie Szlak Królewski należy do tej drugiej kategorii. Przyznam, że z rozbawianiem przez jakiś czas oglądałam lokalną dyskusję o tej nazwie i żenował mnie absolutnie niski poziom świadomości miasta dyskutantów właśnie. Nic bardziej nie obnaża miałkości wiedzy, niż dyskusja z poziomu arbitra o rzeczach, na których ten ów arbiter kompletnie się nie zna. Dlatego jestem za regionalizmem w szkołach, bo to naprawdę fascynująca sprawa. Bo warto wiedzieć w jakich okolicznościach przyrody bawił w Landsbergu wielki car Piotr I ze swoją wulgarną żoną i co z tego wyszło. To tak gwoli podsumowania tej oto wielce zajmującej dyskusji….
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 15 lat od chwili, gdy ówczesny radny miasta Arkadiusz Marcinkiewicz sprzedał nieczynne kino „Kopernik” warszawskiej spółce „Ariadna”. A ile się wcześniej nagadał o powinnościach obywatelskich wobec miasta, to papirus długi….
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.