2022-07-14, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Aż wszystko burczy, tak się uwijają pracownicy na wyremontowanym torowisku Chrobrego. Ciekawe zatem, jak ten tramwaj wczoraj tamtędy przejechał.
Trwa odkuwanie resztek budowlanych z torowiska. Jeden z pracowników używa do tego jakiegoś technicznego urządzenia, które wydaje z siebie burczące odgłosy. Inni pracowicie zamiatają odkute resztki. Trwa pucowanie Szlaku Królewskiego, że aż za chwile będzie lśnił własnym blaskiem.
Już stoją ławki i kosze na śmieci. Jednym słowem, trwa wielkie przygotowanie do równie wielkiego otwarcia. Jeszcze tylko trzeba zrobić porządek z planowanym parkiem kopertowym czy inaczej kieszonkowym, co to zupełnie śmiesznie brzmi w kontekście tego betonowego dziadostwa. Na razie nikt nie zapowiada, co z badziewiem po byłym kinie Słońce i tamtym otoczeniem. Może wzorem czasów słusznie minionych zasłoni się jakąś dyktą i też będzie dobrze…
Ale serio i bez sarkazmu. Rzeczywiście prace końcowe na deptaku trwają, czyli najdłuższa przebudowa współczesnej Europy ma się ku końcowi. Tyle dobrze. Jak to się sprawdzi, to się zobaczy. I to nawet szybko się zobaczy.
A teraz z drugiego kątka. Kalendarz mi uświadomił, że właśnie minęło 19 lat od śmierci Jerzego Bojki, znanego gorzowskiego ginekologa, który miał zacięcie artystyczne. Organizował wyjazdy do teatrów w Poznaniu i Szczecinie, bywał na wystawach, po prostu był fajnym kumplem. Zawsze, kiedy o nim myślę, przypomina mnie się zabawne wydarzenie z Jurka udziałem. Było to na wystawie prac Nikifora Krynickiego. I Jerzy przyszedł, popatrzył, usiadł do stolika przy którym siedział Zbyszek Sejwa. No i Jerzy zadał proste pytanie – Czy mnie to się ma podobać? Zbigniew, do którego pytanie było wyeksplikowane, pracowicie i przez pół godziny tłumaczył, o co chodzi w sztuce prymitywnej. Jerzy na niego patrzył, słuchał, a potem zapytał – Ale czy mnie to się ma podobać?
Tyle lat minęło od śmierci barwnego kumpla…. Tyle już lat.
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 110 lat od chwili, gdy w drodze z Berlina do Petersburga w mieście wylądował samolot pilotowany przez Wsiewołoda Abramowicza (1890-1913), rosyjskiego pioniera lotnictwa z Odessy z Regierngsbaumeiserem Hackstätterem jako pasażerem. Był to pierwszy samolot w Gorzowie. Szkoda tylko, że pilotował go Rosjanin.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.