2022-07-25, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i znów trzeba pochwalić miasto. Co prawda za działania sprzed miesięcy, ale jednak. Mimo gadania różnych takich mądralińskich, progi spowalniające działają.
Na mojej ulicy działają, a dokładnie pod moim oknem. Wstawione po koszmarnym wypadku, w którym zginął mały Piotruś (nota bene znicze i kwiatki cały czas stoją w miejscu śmierci dziecka), naprawdę zdają egzamin. Jakby kto był niezorientowany, to na ulicy Armii Polskiej one są.
A było tak. Siedziałam w domu i coś tam ściboliłam w mapach, bo na upały to najlepsza aktywność. I nagle usłyszałam rumor pod oknem. Popatrzyłam na ulicę, a tam trzy samochody właśnie ostro hamowały przed progiem. Jeden z kierowców nie wytrzymał i obsobaczał właśnie jakąś pannę, która o mały włos a nie wjechałaby mu w bagażnik. Chyba się państwo znali, bo usłyszałam tylko – Co do cholery wyprawiasz? Powiem ojcu, żeby ci już nigdy kluczyków nie dawał.
Panna się zbulwersowała, ale ten od obsobaczania już sobie pojechał. Znów zatem brakowało bardzo niewiele, aby coś złego się wydarzyło. Szczęściem są progi. Ja wiem i rozumiem, że moja szeroka i gładka ulica tylko napędza kierowców. Ale to jest samo centrum miasta, tu nie ma miejsca na wyścigi. I bardzo dobrze, że owe progi są.
Zresztą chyba wszędzie przydałby się jakieś potykacze, bo nie dalej jak dziś też musiałam uciekać przed rozpędzonym terenowcem na wysokości Czerwonego Kościoła. Co jest do cholery w tymi ludźmi za kierownicami? Naprawdę trzeba jechać w ścisłym centrum ile fabryka dała a przed pasami hamować z piskiem opon? Naprawdę?
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 12 lat od chwili, gdy nad Kłodawką przy ul. Łokietka runęła 130-letnia topola późna (Populus x serotina), błędnie nazywana topolą czarną. Było to jedno z najstarszych w mieście drzew. Miało 37 m wysokości i 660 cm obwodu, z powodu starości już w 1996 zostało skreślone z listy pomników. Mnie było bardzo żal…
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.