2022-07-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Każdy je robi, każdy ma do tego prawo, bo nikt nie jest chodzącym słownikiem. Ale zwyczajnie nie wypada, aby robiło je miasto, zwłaszcza w przestrzeni publicznej.
Nie czepiam się, bo z tego nic nie wychodzi, jeno pusty śmiech mnie ogarnia, kiedy patrzę na takie nieporadności. Mam na myśli choćby pisownię liczebników. NIE PISZE SIĘ 30-go. Nie ma czegoś takiego. To błąd straszny i komiczny zarazem. Bo pokazuje, że ktoś, kto się zajmuje nazwami i umieszcza je w sferze publicznej, zwyczajnie analfabetą jest.
Boli mnie to zwłaszcza, że takie okropności pojawiają się dla przykładu na nośnikach informacji o rozkładach jazdy bimbek ustawionych wzdłuż Szlaku Królewskiego (a co! A niech tam!).
Znam wielu ludzi, którzy się czytać nauczyli na sklepowych szyldach i nośnikach informacji takich, jak właśnie te, ustawione na przystankach. I od samego początku taki dzieciak koduje sobie błędy. To prowincjonalizm. Tak być nie powinno. Ale może z drugiej strony to kolejny znak tego, że miasto prowincjonalne i byle jakie jest. Po zabetonowanym na amen centrum, które sytuuje nas w kategorii Pcimiów Dolnych, czas na łamaną polszczyznę? No co zrobić? Można poutyskiwać, pośmiać się i tyle. Bo raczej nie przypuszczam, że magistrat te błędy poprawi. Przecież magistrat się nie myli…
Renata Ochwat
Ps. Dziś imieniny Anny, zatem jak chce przysłowie „Od świętej Anki zimne wieczory i ranki”, czego ja sobie bardzo mocno życzę, a wszystkim znanym Annom, Aneczkom i Aniom wszystkiego naj na imieniny.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.