2022-07-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Napisał do mnie przemiły Czytelnik, że razi go słówko zielsko, które ja bardzo często używam. Ależ tak naprawdę to piękne słówko jest.
Pora przyszła na wyjaśnienie pewnych kwestii, czyli rzecz o języku będzie. Polszczyzna ma to do siebie, czego nie ma dla przykładu angielski, że daje miliony możliwości tworzenia nowych wyrazów oraz umieszczania starych w nowych kontekstach. Tak jest z owym inkryminowanym zielskiem. Dla mnie to pozytywne słowo, jak zresztą wszystkie, które odnoszą się do zieleni – chaberdzie, zarośla i inne takie. Nie ma ani jednego w moim słowniku, moim rozumieniu języka i moim go stosowaniu, które deprecjonowałyby zieleń. Wszystko, co jest związane z zielenią, zielskiem właśnie, jest dla mnie aprobatywne i ma tylko pozytywne znaczenie. Myślałam, że to jest czytelne, ale skoro pojawiła się ta kwestia, trzeba ją wyjaśnić do końca.
Podobnie mam z określeniami na tradycję, spuściznę kulturową, znaczenie ciągłości czasu i wszystkim, co jest związane z regionalizmem. Wyjątkiem jest tylko określenie narodowy, który za ostatnie siedem lat maksymalnie został wypaczony przez polityków. Nazywanie wszystkiego narodowym i odmienianie owej nazwy przez wszystkie przypadki i w każdych okolicznościach sprawiły, że określenie to stało się puste znaczeniowo, czasami wręcz zatracające o karykaturę – wiele przykładów widać na polskich ulicach – narodowe przeskalowane pomniki (w większości paskudne po porostu), narodowe podejście do literatury rodzimej sprawiło, że odrzuca się choćby dramaty Stanisława Wyspiańskiego, bo uderzają w dumę narodową. Narodowe podejście do filmu dało głupią nagonkę na twórców pierwszego nagrodzonego Oscarem polskiego filmu, czego ja, wykształcona filmoznawczyni z uniwersyteckim dyplomem zwyczajnie nie rozumiem.
Takich kwestii językowych jest zresztą znacznie więcej. Bo jak na wstępie zaznaczyłam, polszczyzna to wspaniały język z n możliwościami.
Renata Ochwat
Ps. Bimbki jeżdżą już po Chrobrego…. Od poniedziałku na stałe!!!!
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.