2022-08-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Po raz czwarty zaczyna się w Filharmonii Gorzowskiej Muzyka w Raju, czyli spotkanie z muzyką dawną. Ja osobiście bardzo, ale to bardzo lubię.
Kiedy cztery lata temu Muzyka w Raju zagościła w Filharmonii Gorzowskiej, byłam szczęśliwa. Bo przez lata, dzięki uprzejmości wielu znajomych, dojeżdżałam na koncerty do Gościkowa-Paradyża, Raju w właśnie. A tu masz, Raj przyjechał do mnie.
Czym jest Raj? Jest miejscem magicznym w wielu sensach – muzycznym, estetycznym, kulturowym, społecznym. Jest miejscem, gdzie można znaleźć to, co czasami trudno jest zaleć nawet w dobrym sklepie muzycznym, bo wielu utworów jeszcze lub nawet do teraz nikt nie nagrał. Nie nagrał, bo nuty zostały właśnie wygrzebane, bo ktoś przeglądając archiwum takiego Dietera Buxtehudego nagle natknął się na niezarchiwizowaną karteczkę, a na niej cymes prawdziwy….
Taki jest Raj. Ale Raj jest też taki, że Orkiestra Core bierze na warsztat super znane i super kochane Cztery Pory Roku Antonio Vivadiego, tego rudego księdza z Wenecji i nagle okazuje się, że choć się te kompozycję słyszało milion razy, to jednak się takiego wykonania nie słyszało, ani się go nie spodziewało. Tak było w ubiegłym roku, kiedy właśnie Cztery Pory Roku zagrał showman skrzypiec – Davide Monti.
Dlatego tym bardziej jestem ciekawa, co wyjdzie dziś, kiedy o 18.00 zagra osiem koncertów skrzypcowych właśnie Rudego Księdza pod wspólnym tytułem Il Ciamento, koncertów powiązanych z Porami Roku. Potem zabrzmi instrument, który mam za genialny, czyli Vila di gamba.
W przyszłym tygodniu też dwa dni czarów i zachwyceń. Kto ma czas, wpadajcie. Bo to naprawdę świat niezwykły, świat piękny i tajemniczy. Ale jakże porywający…
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 25 lat od chwili, gdy w czasie wielkiej powodzi w Warta w Gorzowie osiągnęła poziom 442 cm. Wtedy ten stan przeklinałam, a dziś do niego tęsknię
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.