2022-08-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Staram się codziennie choć spojrzeć na Kłodawkę. Patrzę, czy jeszcze jest woda. Na szczęście płynie… Choć progi są bardzo dobrze widoczne.
Mam obsesję braku wody. Myślę, że wywołała ją susza i coraz bardziej rozpaczliwe obrazki z całego globu. Dlatego codziennie patrzę na Kłodawkę. Inna rzecz, że całe życie to robiłam – gapiłam się na płynąca lub stojącą wodę. Na szczęście Kłodawka płynie i jeszcze nie szoruje po dnie, chociaż kamienne progi na wysokości ulicy Łokietka są bardzo dobrze widoczne. Widoczne jest też jeszcze coś – to, że gorzowianie, bo kto inny, to śmieciuchy. Cały czas na brzegach rzeczki pojawiają się nowe odpady. I nie są to odpady, jakie może przynieść ptak z otwartego kosza na śmieci (tak, tak, te czarne miejskie tak robią). Gorzowianie się oburzają, kiedy się ich krytykuje, może czas, żeby zamiast obrażania wytworzył się mechanizm obywatelskości, bo tego najwyraźniej tu brakuje.
A teraz z drugiej strony. Ciekawi mnie, czy ktokolwiek w magistracie czyta, co piszą ludzie na temat najnowszych działań tegoż. Ja przyznam, że poszłam obejrzeć, jak powstaje najnowsza instalacja na ostatnim ocalałym zielonym spłachetku w centrum i się przeraziłam. Bo obecnie nie robi się takich rzeczy w centrach miast, nie niszczy się zieleni pod żadne pomniki czy też instalacje, więcej, zieleń się przywraca. Wróciłam do domu i poczytałam w mediach społecznościowych, co myślą o tym sami gorzowianie, bo ja, jak wiadomo, gorzowianką nie jestem. Nie będę cytować, bo w medium takim, jak Echo to się do cytowania nie nadaje. Podobnie jak się nie nadaje do cytowania, co myślą ludzie o pomalowaniu byłego szpitala, dziś powstającego centrum edukacyjnego na taki, a nie inny kolor. Taki ni to żółty, ni to brązowawy. Nie napiszę, co ja sądzę, ale powiem, że ileś głosów w mediach społecznościowych mniej lub bardziej wyrażają to, co ja myślę.
A kiedyś to było ładne miasto…
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 375 lat od chwili, gdy na wieprzyckich błotach, po drugiej stronie strumienia Kołomęt rada miejska Gorzowa osiedliła trzech kolonistów, dając początek kolonii Landsberger Holländer, dziś Chwałowice. Koloniści zostali przeniesieni z Plonitz-Wiesen, gdzie już w 1616 r. podjęto próbę osadnictwa, którą udaremniły powodzie i wojna 30-letnią. Chwałowice, najstarsza gorzowska kolonia, liczyła zrazu trzy gospodarstwa nastawione przeważnie na hodowlę bydła na własnych pastwiskach.
O pewnym skarbie w tym mieście. Bo jak się okazuje, miasto ma skarby, o których zwyczajnie nie wie, lub też nie chce o nich wiedzieć. Albo nie słyszało, bo tylko żużel.