2022-08-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Dokładna prawda powtórzyła się kolejny raz. Fajnie, że jednak ktoś czyta różne rzeczy, niefajnie, że jak już zabiera głos, to nie wystarcza mu odwagi, żeby się podpisać.
W środę ukazał się mój złośliwiec między innymi o planowanym przez miasto remoncie ul. Kosynierów Gdyńskich. Napisałam tam o kompleksowym planie, co dla mnie przede wszystkim oznacza utratę zieleni. Przy okazji powołałam się na opinię kilku moich znajomych, kierowców, którzy twierdzą, że Kosynierów do najbardziej zniszczonych nie należy, więc i planowanych remontów tam jakoś nie potrzeba.
W odpowiedzi dostałam taki lis (pisownia oryginalna): „Dzień dobry. Prosimy powstrzymać panią Renatę Ochwat odnośnie jej emocjonalnie kłamliwych i nieodpowiedzialnych przemyśleń i wynurzeń na temat przebudowy ulicy Kosynierów Gdyńskich. Oto fragment tekstu pani Ochwat: ,,Zapytałam znajomych, czy rzeczywiście konieczna jest totalna przebudowa akurat tej ulicy. No i każdy z nich, jeżdżący samochodem, dodam, mówi, że nie ma takiej konieczności. Nikomu tam nic nie przeszkadza, wiec nikt zwyczajnie nie rozumie, po co to robić". Pani Ochwat, jak nieraz chwaliła się, że chadza innymi ścieżkami w Gorzowie, nie jeździ samochodem, a tym samym nie doświadcza męki jazdy po tej zrujnowanej jezdni Kosynierów Gdyńskich, a zabiera w tej sprawie głos powołując się przy tym na kierowców, gdzie ,,każdy" nie chce tego remontu. To są szkodliwe artykuły dla Waszego portalu tworzone przez tą Panią. Pozdrawiamy Lokatorzy przy 4 LO”.
Zatem:
Należę do takiego pokolenia dziennikarzy, kiedy to na anonimy się nie reagowało. Podpis Lokatorzy przy 4LO nie jest dla mnie podpisem nikogo konkretnego, bo cóż to znaczy Lokatorzy przy 4 LO. Ale niech tam.
Nie jeżdżę, ale chodzę i to bardzo dużo, także po Kosynierów i nie tylko Kosynierów. I jak na innych ulicach gołym okiem widać konieczność naprawy, tak na tej ulicy akurat nie. Poza tym, jak zaznaczyłam – jeśli o jazdę chodzi, to zawsze pytam i to doświadczonych ludzi, bo inaczej pisałabym o gwiazdach, o których wiem tylko, że są. Wiem, że są w tym mieście kierowcy, ale i nie tylko kierowcy, którzy najchętniej zalałaby wszystko betonem, wycięli każde drzewo i krzew – bo przeszkadzają w jeździe i w ich miejsce można byłoby parking zrobić – zatem oświadczam, że ja stoję na przeciwległym biegunie i zawsze będę o tym pisać. Co zresztą dla każdego, kto mnie zna, nowe nie jest. Szkodliwość pisania, to każdy sam oceni, skoro ktoś czyta, nie uznaje tego za szkodliwe.
Podkreślam kolejny raz, owszem, konieczne remonty jak najbardziej. Ale w tym przypadku dochodzi jeszcze jedna kwestia – miasto chce na te prace zaciągnąć całkiem spory kredyt, a ja jako mieszkanka mam poważne obawy, czy w obecnych czasach, czasach tak olbrzymiego kryzysu właściwie wszystkiego, to dobry pomysł.
O formie językowej listu nie będę się wypowiadać, bo musiałabym być niemiła i obcesowa, a nie chce.
Renata Ochwat
O pewnym skarbie w tym mieście. Bo jak się okazuje, miasto ma skarby, o których zwyczajnie nie wie, lub też nie chce o nich wiedzieć. Albo nie słyszało, bo tylko żużel.